piątek, 6 lipca 2012

Machiavelli kontra Nietzsche czyli etyka Dziedzictwa Imperium

Większość systemów fantasy (zwłaszcza z uniwersum Lochów i Smoków), przenosi do mitologicznych i magicznych światów zespół koncepcji ważnych dla naszej współczesności. 

1)      Jednostka i jej dążenia są najważniejsze;

2)      Wolność jest absolutna i stanowi prawo postaci;

3)      Równość jest wskazana, ale bohaterowie są ponad to – są równiejsi;

4)      Braterstwo można sobie darować, chyba że wśród towarzyszy broni;

5)      Siła oznacza słuszność.

Krótko mówiąc: w mniejszym lub większym stopniu, bohaterowie są nadludźmi. Stworzono ich do czegoś więcej niż zwykłych chłopów. Nie tyczą się ich normy społeczne, bo są silniejsi, sprawniejsi i mądrzejsi niż przeciętni śmiertelnicy. W wersji skrajnej: to pomazańcy, których przeznaczeniem jest zaprowadzić liberalną demokrację (albo przynajmniej oświeconą dyktaturę nadprzeciętnych władców). Najprościej mówiąc to popkulturowi herosi, nawet po pewnych modyfikacja mocno zanurzeni w amerykańskim bajorku ideowym. Jednocześnie Nietzsche byłby z nich dumny, bo wykuwają świat wedle swego wyobrażenia, wybijająco się wysoko ponad przeciętność. Mają wielką moc i sami sobie tworzą prawo i moralność.

Postaci w Dziedzictwie Imperium są inne. Znajdują się trochę powyżej połowy  drabiny społecznej, a nie poza nią. Bohaterowie naszych opowieści to ludzie niezwykli, ale nie półbogowie. Nie są samotnymi wyspami. Dookoła nich jest wiele osób, które od nich zależą. Za nimi stoją wieki historii ich Rodów. Pochodzą z linii, które wydały wiele wybitnych postaci. Sami są często ostatnimi przedstawicielami sławnych rodzin. Spoczywa na nich wielka odpowiedzialność, nie tylko wobec przyszłości i współczesnych, ale też przodków. Muszą mierzyć się z Cnotami, ideałami będącymi nieodłączną częścią kultury ich świata. Wszyscy będą ich oceniać zgodnie z tym, niezwykle wymagającym, systemem moralnym. Oni też patrzą na siebie przez pryzmat tych wartości. Wpisaliśmy to nawet w mechanikę. Nasi bohaterowie to ludzie stający przed trudnymi wyborami moralnymi. Dla takich napisano „Księcia”.

Jaki cel uświęca środki?
Niektórzy twierdzą, że jeden z najwybitniejszych myślicieli politycznych Renesansu, Niccolo Machiavelli , twierdził, iż cel uświęca środku. To nieporozumienie. Pewien zarzut wobec niego, który przerodził się potem w charakterystykę poglądów. On mówił tak naprawdę co innego.

Są cele, które uświęcają radykalne środki.

Wielki cel uświęca nawet odrażające środki.

W jego przypadku: zjednoczenie Italii usprawiedliwia dyktaturę, zdradę i mord.

Powiedzmy to inaczej: można się posunąć naprawdę daleko, by zjednoczyć podzielony kraj, będący dziedzictwem starożytnego imperium, najeżdżany przez obcych, którzy uważają się za władców świata.

Brzmi znajomo?

Koncepcja Machiavellego przypominała nasze pojęcie stanu wyższej konieczności. Żeby uratować miasto przed pożarem, można zburzyć płonący dom. Jeżeli ktoś chce Cię zabić, masz prawo pozbawić go życia. W świecie Dziedzictwa Imperium odpowiednik Machiavellego mógłby powiedzieć, że można zabić dziecko, jeżeli to ocali dziesiątki a może nawet setki tysięcy ludzi.

W „Księciu” znajdziecie banalne spostrzeżenie, że najlepiej się rządzi władcy, za którym stoi tradycja, zasada dziedziczenia i długotrwała stabilność. Jednak we Włoszech XVI wieku, podobnie jak w Imperium, nie było władcy, który miał tę przewagę. Jeżeli ktoś miał zjednoczyć cały półwysep, musiał więc postępować z maksymalną efektywnością. Strach jest lepszy od miłości poddanych. Egzekucja jest bezpieczniejsza od konfiskaty majątku. Dyktatura działa sprawniej niż republika. Stan wyższej konieczności. Gdy kraj się zjednoczy, będzie można przywrócić pokój, złagodzić prawa, przywrócić władzę stanów.

Zastanówmy się przez chwile, co tak naprawdę stoi za tą koncepcją. Co jest wartością, dla której trzeba poświęcić skrupuły.

To wspólnota.

Tak naprawdę „Książę” musi poświęcić własną moralność dla większej całości. Nie dla własnej ambicji czy z racji swej wyjątkowości, ale przez wzgląd na innych. Znalazł się w niezwykłej sytuacji. Opatrzność dała mu specjalną pozycję. Daje ona niezwykłe przywileje, ale też nakłada niesamowite obowiązku. Popatrzmy, jakie pociąga to za sobą konsekwencje.

Indywidualizm
Mówi się, że Renesans postawił człowieka w centrum stworzenia. To tylko po części prawda. Wybitni humaniści byli wielkimi indywidualnościami, ale nie indywidualistami. Wierzyli we wspólnotę i swoje obowiązki względem niej. Leonardo, Erazm czy Michał Anioł widzieli swoje talenty jako dar dla społeczności. Często jako przekleństwo dla siebie samych (poczytajcie choćby poezję Buonarottiego). Nie jednostka stała w samym środku świata, a ludzkość. Nieśmiertelna wspólnota pokoleń, dążąca do doskonałości.

Ludzie Imperium znają swoje miejsce w hierarchii. Nie pracują z nadzieją na awans społeczny. Robią to z poczucia obowiązku względem rodziny i nauczycieli. Cenią profesjonalizm. W końcu talent dany jest przez bogów. Szlachcic będzie urzędnikiem lub oficerem a mieszczanin rzemieślnikiem lub kupcem nie dlatego, że uważa to za najlepszą drogę kariery, jaka mogłaby mu przypaść. To wspólnota wymaga od nich pewnej służby, wynikającej z urodzenia.

Grając w Dziedzictwo Imperium spróbujcie, gdy podejmujecie ważne decyzje, myśleć jeżeli nie o całej ludzkiej rasie, to przynajmniej o swoim Rodzie. Popatrzcie przez ten pryzmat na działania Ethana Laine i Gustawa Are. Wspólnota przed jednostką. Moralność przed ambicją. Ale też rodzina przed egoizmem. Pomyślcie w ten sposób o Cnotach. Odpowiedzialność, Honor, Poświęcenie i Odwaga mają służyć zbiorowości. Tak samo jest z Siłą Woli, choć trudno w to uwierzyć. Postać, która się nią kieruje, będzie dążyła do władzy i kontroli nad innymi. Jednocześnie stoi jednak za nią jakiś wyższy cel, któremu podporządkowuje swoje życie. Musi wykazywać się wielką samodyscypliną. Przyjrzyjcie się, kiedy taka postać traci punkty Reputacji. Ludzie akceptują to, co robi tak długo, jak działa dla większego dobra. Gdy poddaje się zachciankom i traci z oczu cel, nie podążą ścieżką Siły Woli.

Nadczłowiek a Książę

Nadczłowiek jest stworzony dla wyższych celów, Książę jest przeznaczony by wykonać wielką pracę.

Nadczłowiek tworzy własną moralność, Książę poświęca swoje sumienie dla większego dobra.

Nadczłowiek rządzi z racji siły, Książę używa siły dla osiągnięcia celu.

Nadczłowiek doskonali siebie, Książę walczy o lepszą wspólnotę.

Nadczłowiek jest egoistą. Książę jest zdolny do poświęcenia samego siebie.

Świat, w którym chcemy żyć
Grając w Dziedzictwo Imperium kierujcie się myślą przewodnią „Księcia”. To gra fabularna, możecie robić co chcecie. Wywoływać wojny, zabijać hrabiów, zrzucać z tronu monarchów. Ale róbcie to tylko, jeżeli służy to rodzinie, społeczności, Rodowi a może nawet Ludzkości. Spróbujcie, zamiast zasadą siły i oportunizmem, kierować się innym zestawem reguł. Porównajcie poniższą listę z tą, którą podaliśmy na początku. Tak naprawdę, w którym świecie wolelibyście żyć?

1)      Potrzeby ogółu są ważniejsze od potrzeb grupy czy jednostki;

2)      Wolności to zbiór przywilejów, których ilość i zakres zależne są od stanu i zasług;

3)      Hierarchia jest ważniejsza niż równość, a ta obowiązuje tylko wewnątrz stanu;

4)      Nie ma nic ważniejszego niż braterstwo oraz lojalność wobec rodziny, zrzeszenia czy stanu;

5)      Cnota oznacza słuszność. Słuszność nie gwarantuje sukcesu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz