Każdy Ród w Imperium ma swoją
własną magię. W żyłach Biora płynie Krew Niedźwiedzi, część tajemnicy Paktu.
Realmici czerpią siłę z dziedzictwa swoich elfich przodków. Lajonici przewodzą
ludziom dzięki mocy Złotej Krwi Lwa. Regalici przez tysiąclecia pracowali nad
udoskonaleniem swoich nadprzyrodzonych zdolności. W końcu Górskie Klany posiadają
niezwykły talent do magii, wspierany przez tajemniczą Moc Wzgórz. Każdy Ród posiada
właściwą dla siebie moc. Każdy, za wyjątkiem ludzi z Księstwa Wzgórz. Chociaż magia,
którą można by nazwać potężną, jest w Imperium rzadkością, jej całkowity brak zmienia
wszystko.
Wzgórzańska szlachta została
przed wiekami obłożona najstraszliwszą klątwą, o jakiej słyszało Imperium.
Większość ludzi spod znaku Gryfa jest ostatecznie i nieodwracalnie odcięta od
magii. Ich krew jest skażona i przenosi to przekleństwo. Budzi to przerażenie w
Regalitach. Z ich punktu widzenia to zaraza, która niekontrolowana może
pochłonąć cały ludzki nadprzyrodzony potencjał. Żaden człowiek z Księstwa
Wzgórz, u którego można wykryć choć ślad klątwy, nie ma nawet wstępu do
Collegium Magicum. Również większość Półelfów reaguje zabobonnym lękiem na obciążonych
tym dziedzictwem ludzi. Tacy Wzgórzanie są bowiem przerażający dla osoby
patrzącej Elfimi Oczami. Gdy czyjś umysł przyzwyczajony jest do widzenia mocy, odruchowo
uznaje przeklętych za przedmioty nieożywione. Spotkanie z rycerzem Żelaznej
Kompanii to jak rozmowa ze statuą lub trupem. Ciemnym martwym kształtem
przemawiającym do zagubionego Półelfa. W
półmroku zaś Wzgórzanie stają się dla wielu Realmitów i w zasadzie wszystkich
Elfów po prostu niewidzialni. Dzięki temu w czasie Bitwy Niedźwiedziego Mostu
ludzie spod znaku Gryfa okazali się najstraszliwszymi pogromcami legionów
Cesarstwa.
Ludzie z Księstwa Wzgórz musieli
żyć ze swoim przekleństwem przez pół tysiąca lat. W magicznym świecie nauczyli
się żyć bez nadprzyrodzonej pomocy. Pracują ciężko, by dorównać innym Rodom.
Często muszą poświęcić wiele wysiłku, gdy chcą nauczyć się umiejętności, które
Lajonitom czy Góralom przychodzą z łatwością. Wiedzą, że ich porażka czy sukces
nie są zależne od czarodziejskich sztuczek. Nie pomogą im moce płynące z
domieszek krwi obcych ras. Są ludźmi w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Pod
wieloma względami wydają się bliżsi nam, mieszkańcom Ziemi, niż innym ludom
Imperium.
Wzgórzanie nauczyli się przekuwać
swoją klątwę w siłę. Posiedli niezwykły dar czynienia z tego, co dla innych
nieprzydatne, poręcznego narzędzia. Tak jest z ich archaicznym uzbrojeniem, tak
też stało się z Klątwą Odporności. Stała się najważniejszą bronią szlachty
Księstwa Wzgórz w walce z tymi, którzy zbyt mocno polegają na nadprzyrodzonym. Bo
chociaż prawdą jest, że ludzie spod znaku Gryfa nie potrafią korzystać z magii
a pomocne nadprzyrodzone efekty po prostu na nich nie działają, to samo dzieje
się z nieprzyjaznymi mocami. Czary adeptów spływają po nich jak woda po kaczce.
Elfi Gniew gaśnie, gdy w pobliżu są wzgórzańscy rycerze. Podobnie dzieje się z
magicznymi tatuażami, których używają Górskie Klany. Choć aura klątwy nie
poddaje się łatwo kontroli, może posłużyć już i tak zakutym w stal rycerzom
Żelaznej Kompanii jako dodatkowa zbroja.
Przekleństwo Odporności jest
dziedzictwem Księstwa Wzgórz. W dniach po Końcu Świata, w obliczu wojny z
opierającym swą potęgę na magii elfim Cesarstwem, jest ich największą siłą, ale
też najważniejszą słabością. Dla innych Rodów czyni ze Wzgórzan groteskowe
potwory. Paradoksalnie sprawia też, że są chyba najbardziej ludzcy z nacji
Imperium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz