W Imperium to zwykle wspólna
historia, opowieść o klęskach i zwycięstwach, heroizmie i zdradach, łotrach i
bohaterach, jest tym, co tworzy Ród. Wzgórzanie nie są tu wyjątkiem, chociaż na
tle innych Rodów coś ich wyróżnia. Każdy z ludów Imperium ma jakiś mit
założycielski. Opowieść o początkach, którymi się szczyci. Biora mają Saloma i
królewskie dynastie. Górale pokonali swoich Bogów. Trenton i Artur de Laion
położyli fundamenty pod potęgę Lwów. Realmici opowiadają o Monarchii,
rozbiorach i pierwszych powstaniach. Regalici szczycą się opowieściami o
pierwszych Hanzathach i poprzednich Miastach Magów. Ludzie z Księstwa Wzgórz
milczą albo niechętnie wspominają o sojuszu przywódców klanów, którzy postanowili
porzucić tradycję. Początek państwa, gryfi sztandar a nawet pochodzenie
rządzącej dynastii giną w mroku dziejów i sieci mglistych niedopowiedzeń. Pochodzenie
Wzgórzan owiane jest tajemnicą. Z pewnością nie chwalą się oni swoim rodowodem.
Tu przedstawić możemy tylko to, co udało się ustalić uczonym i genealogom.
Dawno temu Wzgórzanie nie różnili
się niczym od Górskich Klanów. Mieli tych samych przodków i tak same zwyczaje. Zachodnia
część Wzgórz znajdowała się jednak bliżej ziem, nad którymi panował Mrok. Przez
to częściej zdarzało im się walczyć
ramię w ramię z ludźmi z księstewek Pogranicza i Lasów Cieni. Chociaż więcej
podróżowali po ziemiach innych ludów, pozostawali wierni tradycjom przodków. Pół
tysiąca lat temu coś się zmieniło. Nikt nie jest do końca pewni, co zaszło.
Nawet Wzgórzanie zdają się nie zgadzać w pełni co do przebiegu tych wydarzeń. Wiemy
że przywódcy kilku a może nawet kilkunastu klanów spotkali się w noc zaćmienia
Księżyca i zawarli sojusz, który przypieczętowali przysięgami i krwią. Byli oni
zwolennikami postępu i zmian. Chcieli wykorzystać nowe drogi, które widzieli w
obcych krajach. Pożądali władzy takiej, jakie mają możni Biora czy Laion. Może
nawet roiły się w ich głowach plany przejęcia diademu Imperatora, który po
Wojnach Kaplaskich znalazł się na skroniach słabej dynastii Loccani. Z
pewnością chcieli zjednoczyć Klany i uczynić z nich wielki i potężny Ród.
Najpewniej już wtedy wybrali spośród siebie przywódcę, pierwszego Księcia. Pragnęli
wykorzystać dla realizacji swego celu Moc Wzgórz i tajemne magiczne praktyki
druidów. To jednak okazało się być ponad ich siły.
Nikt nie wie, co dokładnie się
stało tej nocy na Zachodnich Wzgórzach. Legendy mówią o straszliwej burzy,
która współczesnym przywodzi na myśl ponure sztormy Gór Zmierzchu. Na zdrajców
została nałożona klątwa. Nikt nie zna dokładnej jej natury. Wiadomo tylko o
trzech jej przejawach, które mają znaczenie dla Rodu po dziś dzień. Po pierwsze
duża część szlachty Wzgórzan odcięta jest całkowicie od magii płynącej przez świat.
To Klątwa Odporności. Po drugie niektórzy arystokraci tego ludu zapadają czasem
na dziwną chorobę, która z czasem ich zabija. Nie umierają jednak do końca,
stając się żywiącymi się krwią potworami. To Klątwa Wampiryzmu. Po trzecie w
końcu Moc Wzgórz raz na zawsze opuściła Księstwo, porzucając swoje wyrodne
dzieci. Marzenie o potędze opartej o magię została na zawsze odebrana temu
Rodowi. Nie posiadali oni władnej tradycji magicznej, nawet zanim Regalia
zaczęła zaprowadzać swój monopol na nauczanie sztuk mistycznych, W związku z
tym przeklęty lud przyjął za swój symbol gryfa, bestię niezwykle odporną na
nadprzyrodzone energie. Pod tym sztandarem obciążeni klątwą ale zjednoczeni
członkowie nowego Rodu ruszyli na podbój nowych ziem.
Sto lat zajęła Wzgórzanom wojna z
góralskimi lojalistami, wiernymi starym drogom. W ten sposób wyznaczone zostały
granice nowego państwa, obejmującego całe Wzgórza Zachodnie. Przez ten czas nowi
przywódcy Rodu wprowadzili wiele zmian w życiu swego ludu. Szlachta przywdziała
cięższe pancerze, piechotę wyposażono w długie łuki. Powstały nowe drogi, młyny
i opactwa. Miasta zaczęły rosnąć i zyskiwać na znaczeniu, bo zwiększył się
popyt na wyroby rzemieślników. Wzmocniły się różnice między stanami, wzrosła rola
Kultu Pięciu Bogów. Na tronie zasiadł dziedziczny władca, arystokraci zaś
przyjęli tytulaturę zaczerpniętą od sąsiadów. Po pierwszym wieku istnienia
Księstwo Wzgórz niewiele przypominało już ziemie Klanów. Zyskało swój własny
charakter. Zbliżyło się do reszty Imperium.
Chociaż historia Księstwa pełna
była burz i niepowodzeń, Ród rósł w siłę przez kolejne stulecia. U progu Wojen
Domowych stał się, jak się zdawało, drugą siłą na ziemiach ludzi, zaraz po
Regalii. W tym okresie Biora byli osłabieni powstaniami Realmitów, Laion
podnosiło się powoli z Drugiej Wojny Czci a w Kaplas Imperatorzy zmieniali się niezwykle
szybko. W rękach Wzgórzan w tej epoce znalazły się ziemie Pogranicza i Lasów
Cieni oraz część terenów, które miały pokolenie później stać się Ligą Miast
Kupieckich. Księstwo Wzgórz uznało się za obrońcę Imperium przed Mrokiem, panując
nad niemal całą zachodnią granicą ziem ludzi. Odporna na magiczne wpływy szlachta
wydawała się do tego stworzona To był okres największej świetności Rodu. Pamięć
o tamtych czasach ciągle jest w nim żywa.
Już pierwsza lata wojen między
Rodami przyniosły szereg niepowodzeń Księstwu Wzgórz. Regalia uznała je za
swojego głównego wroga i postarała się, by zmieniło się w okrążoną ze wszystkich
stron twierdzę. Siły Magów i Górali napierały z południa i wschodu a Biora uderzyli
na północy. Napór Mroku wzmocnił się a kupcy nie przyjmowali nowych podatków
łatwo. Tracono kolejne prowincje. Zdawało się, że wszystko przepadło. Wzgórzanie
popadli w desperację. Z cieni zaczęła wypełzać starożytna groza. Wtedy to jeden
z kuzynów władcy Księstwa, Konrad von Griffen, obudził w ludziach nową
nadzieję. Był świetnym administratorem i wytrawnym politykiem. Dzięki jego
zabiegom dyplomatycznym koalicja wrogów załamała się, choć stało się to kosztem
utraty wschodnich miast. Gdy przeciwnicy walczyli między sobą, Konrad zreorganizował
siły osłabionego kraju, odparł inwazję Mroku i poprowadził armię, by odbiła ziemie
na północy. Stał się dla swoich rodaków mężem opatrznościowym, bohaterem, a po
śmierci swego kuzyna – również Księciem Wzgórz. Wtedy prawie nikt nie wiedział,
że zbawcą okazał się jeden z tych, których dotknęła jedna z Klątw. Władcą
Wzgórzan został wampir.
Przeszło stulecie kolejne wojny
toczyły się na południowym zachodzie Imperium. Regalia, Księstwo Wzgórz i nowo
powstałą Liga Miast Kupieckich rządzona przez przywódcę najemnych kampanii,
który okazał się Lordem-Smokiem Manaraksem Aerfo, zwarły się w śmiertelnych
zapasach. Choć Magowie zwyciężyli w końcu swoich nadnaturalnych przeciwników, stało
się to straszliwym kosztem. W gruncie rzeczy wszystkie te państwa przegrały. Wojny
Domowe otworzyły drogę do wieku dominacji Laion, które trzymało się na uboczu
konfliktu, oraz wzrostu potęgi Biora, których zreformowana armia rozpoczęła stuletni
marsz zakończony dopiero dekadę temu pod murami Kaplas. Wzgórzanie stracili
wszystkie zhołdowane niegdyś ziemie. Utrzymali tylko swoje rdzenne tereny. Po
upadku Konrada władzę przejęli możni. Tylko jeden von Griffen zasiadł potem na
tronie, a po nim dynastia wygasła.
Biora dostarczyli pomocy trzęsącemu
się w posadach państwu i zaoferowali wstąpienie do większego organizmu, który
nazwali Ligą Północną. Z początku wydawało się to korzystne, szybko jednak
okazało się, że Wzgórzanie nie są już panami we własnym kraju. Młode pokolenie,
wychowane na opowieściach o wielkości Rodu, chwyciło za broń. Równocześnie z
realmicką insurekcją, pół wieku temu wybuchło powstanie w Księstwie Wzgórz.
Współpraca między partyzantami spod symboli Gryfa i Jelenia przebiegała
nadzwyczaj dobrze. W lasach Ligi stawali dzielnie ramię w ramię. Ciągle wielu
pamięta o tej wspólnej walce przeciw okupantowi. Po kilku krwawych latach Niedźwiedzie
w końcu stłumiły bunt. Na szafoty i do kamieniołomów trafiły wtedy setki
członków Rodu. To była trudna nauka dla dumnych Wzgórzan. Przestali być wielką
potęgą. Stali się poddanymi. Przymuszeni siłą, musieli zgiąć kark. Szlachta Księstwa
Wzgórz przemieniła się powoli w obywateli Ligi Północnej.
Wzgórzanie musieli czekać prawie
wiek na odzyskanie honoru i dobrego imienia. Rycerze tego Rodu oraz jego
niezrównani łucznicy stali się ważną częścią wojsk, które uderzyły na Laion i
Górskie Klany. W Wojnie Ostatecznej wsławili się męstwem, nieustępliwością i
brawurą. Szczególną przyjemność zdawało się im dawać branie udziału w bitwach
przeciw drugiemu ludowi Wzgórz. Górale i Wzgórzanie, od wieków zaprzysięgli
wrogowie, chętnie próbowali wzajemnie swoich sił. Lajonici unikali takich
starć, gdy tylko mogli. Ciężka jazda Księstwa zbyt łatwo radziła sobie z lekką
piechotą Klanów.
Koniec Świata był dla Wzgórzan
straszliwym szokiem. Wszelkie wieści zza powstających Gór Zmierzchu powtarzały
tę samą historię: na Imperium spadły Demony, pierwszy atak kierując ku Księstwu
Wzgórz. Gdy powstała Ściana wszystkie inne Rody wiedziały, że ich pobratymcy
ciągle walczą. Tylko członkowie Żelaznej Kompanii, najbardziej zasłużonej
jednostka rycerzy z zachodu, musieli stanąć przed przerażającą rzeczywistością.
Ich ojczyzna upadła. W ciągu zaledwie kilku dni została zniszczona. Byli
ostatnimi spośród swojego ludu. Może właśnie dlatego walczyli z Elfami tak
zażarcie i zdobyli tak wielką sławę w czasie Wojny z Cesarstwem (o czym piszemy
gdzie indziej). Nie mieli już niczego do stracenia. Wszystko co czynili miało
przynieść chwałę zniszczonemu Rodowi.
Gustaw Are Biora zażądał od
Imperatora ziemi dla swoich ludzi i otrzymał ją. Rozdzielając zdobyte prowincje
między swoich popleczników w jednym tylko przypadku nie kierował się
politycznym interesem. Nikt nie wie, czemu oddał jedną z baronii w całości
Wzgórzanom. Czy uczynił to z wdzięczności, szacunku czy litości, pozostaje
niejasne. Tak czy inaczej rycerze Żelaznej Kompanii i nieliczni członkowie
Rodu, którzy jakimś cudem przeżyli Koniec Świata, otrzymali własną ziemię. Baronem
został ich dawny biorski zwierzchnik, jego władza została jednak już na wstępie
ograniczona. Szlachta Księstwa Wzgórz zyskała własne zgromadzenie stanowe oraz
panowanie nad własną ziemią. Najpewniej dzięki temu stają się one dziś jednym z
najbogatszych regionów Ligi a Ród tak szybko podnosi się z, jak się wydawało,
ostatecznego upadku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz