wtorek, 18 czerwca 2013

Księstwo Wzgórz: część III Historia

W Imperium to zwykle wspólna historia, opowieść o klęskach i zwycięstwach, heroizmie i zdradach, łotrach i bohaterach, jest tym, co tworzy Ród. Wzgórzanie nie są tu wyjątkiem, chociaż na tle innych Rodów coś ich wyróżnia. Każdy z ludów Imperium ma jakiś mit założycielski. Opowieść o początkach, którymi się szczyci. Biora mają Saloma i królewskie dynastie. Górale pokonali swoich Bogów. Trenton i Artur de Laion położyli fundamenty pod potęgę Lwów. Realmici opowiadają o Monarchii, rozbiorach i pierwszych powstaniach. Regalici szczycą się opowieściami o pierwszych Hanzathach i poprzednich Miastach Magów. Ludzie z Księstwa Wzgórz milczą albo niechętnie wspominają o sojuszu przywódców klanów, którzy postanowili porzucić tradycję. Początek państwa, gryfi sztandar a nawet pochodzenie rządzącej dynastii giną w mroku dziejów i sieci mglistych niedopowiedzeń. Pochodzenie Wzgórzan owiane jest tajemnicą. Z pewnością nie chwalą się oni swoim rodowodem. Tu przedstawić możemy tylko to, co udało się ustalić uczonym i genealogom.


Dawno temu Wzgórzanie nie różnili się niczym od Górskich Klanów. Mieli tych samych przodków i tak same zwyczaje. Zachodnia część Wzgórz znajdowała się jednak bliżej ziem, nad którymi panował Mrok. Przez  to częściej zdarzało im się walczyć ramię w ramię z ludźmi z księstewek Pogranicza i Lasów Cieni. Chociaż więcej podróżowali po ziemiach innych ludów, pozostawali wierni tradycjom przodków. Pół tysiąca lat temu coś się zmieniło. Nikt nie jest do końca pewni, co zaszło. Nawet Wzgórzanie zdają się nie zgadzać w pełni co do przebiegu tych wydarzeń. Wiemy że przywódcy kilku a może nawet kilkunastu klanów spotkali się w noc zaćmienia Księżyca i zawarli sojusz, który przypieczętowali przysięgami i krwią. Byli oni zwolennikami postępu i zmian. Chcieli wykorzystać nowe drogi, które widzieli w obcych krajach. Pożądali władzy takiej, jakie mają możni Biora czy Laion. Może nawet roiły się w ich głowach plany przejęcia diademu Imperatora, który po Wojnach Kaplaskich znalazł się na skroniach słabej dynastii Loccani. Z pewnością chcieli zjednoczyć Klany i uczynić z nich wielki i potężny Ród. Najpewniej już wtedy wybrali spośród siebie przywódcę, pierwszego Księcia. Pragnęli wykorzystać dla realizacji swego celu Moc Wzgórz i tajemne magiczne praktyki druidów. To jednak okazało się być ponad ich siły.


Nikt nie wie, co dokładnie się stało tej nocy na Zachodnich Wzgórzach. Legendy mówią o straszliwej burzy, która współczesnym przywodzi na myśl ponure sztormy Gór Zmierzchu. Na zdrajców została nałożona klątwa. Nikt nie zna dokładnej jej natury. Wiadomo tylko o trzech jej przejawach, które mają znaczenie dla Rodu po dziś dzień. Po pierwsze duża część szlachty Wzgórzan odcięta jest całkowicie od magii płynącej przez świat. To Klątwa Odporności. Po drugie niektórzy arystokraci tego ludu zapadają czasem na dziwną chorobę, która z czasem ich zabija. Nie umierają jednak do końca, stając się żywiącymi się krwią potworami. To Klątwa Wampiryzmu. Po trzecie w końcu Moc Wzgórz raz na zawsze opuściła Księstwo, porzucając swoje wyrodne dzieci. Marzenie o potędze opartej o magię została na zawsze odebrana temu Rodowi. Nie posiadali oni władnej tradycji magicznej, nawet zanim Regalia zaczęła zaprowadzać swój monopol na nauczanie sztuk mistycznych, W związku z tym przeklęty lud przyjął za swój symbol gryfa, bestię niezwykle odporną na nadprzyrodzone energie. Pod tym sztandarem obciążeni klątwą ale zjednoczeni członkowie nowego Rodu ruszyli na podbój nowych ziem.


Sto lat zajęła Wzgórzanom wojna z góralskimi lojalistami, wiernymi starym drogom. W ten sposób wyznaczone zostały granice nowego państwa, obejmującego całe Wzgórza Zachodnie. Przez ten czas nowi przywódcy Rodu wprowadzili wiele zmian w życiu swego ludu. Szlachta przywdziała cięższe pancerze, piechotę wyposażono w długie łuki. Powstały nowe drogi, młyny i opactwa. Miasta zaczęły rosnąć i zyskiwać na znaczeniu, bo zwiększył się popyt na wyroby rzemieślników. Wzmocniły się różnice między stanami, wzrosła rola Kultu Pięciu Bogów. Na tronie zasiadł dziedziczny władca, arystokraci zaś przyjęli tytulaturę zaczerpniętą od sąsiadów. Po pierwszym wieku istnienia Księstwo Wzgórz niewiele przypominało już ziemie Klanów. Zyskało swój własny charakter. Zbliżyło się do reszty Imperium.


Chociaż historia Księstwa pełna była burz i niepowodzeń, Ród rósł w siłę przez kolejne stulecia. U progu Wojen Domowych stał się, jak się zdawało, drugą siłą na ziemiach ludzi, zaraz po Regalii. W tym okresie Biora byli osłabieni powstaniami Realmitów, Laion podnosiło się powoli z Drugiej Wojny Czci a w Kaplas Imperatorzy zmieniali się niezwykle szybko. W rękach Wzgórzan w tej epoce znalazły się ziemie Pogranicza i Lasów Cieni oraz część terenów, które miały pokolenie później stać się Ligą Miast Kupieckich. Księstwo Wzgórz uznało się za obrońcę Imperium przed Mrokiem, panując nad niemal całą zachodnią granicą ziem ludzi. Odporna na magiczne wpływy szlachta wydawała się do tego stworzona To był okres największej świetności Rodu. Pamięć o tamtych czasach ciągle jest w nim żywa.


Już pierwsza lata wojen między Rodami przyniosły szereg niepowodzeń Księstwu Wzgórz. Regalia uznała je za swojego głównego wroga i postarała się, by zmieniło się w okrążoną ze wszystkich stron twierdzę. Siły Magów i Górali napierały z południa i wschodu a Biora uderzyli na północy. Napór Mroku wzmocnił się a kupcy nie przyjmowali nowych podatków łatwo. Tracono kolejne prowincje. Zdawało się, że wszystko przepadło. Wzgórzanie popadli w desperację. Z cieni zaczęła wypełzać starożytna groza. Wtedy to jeden z kuzynów władcy Księstwa, Konrad von Griffen, obudził w ludziach nową nadzieję. Był świetnym administratorem i wytrawnym politykiem. Dzięki jego zabiegom dyplomatycznym koalicja wrogów załamała się, choć stało się to kosztem utraty wschodnich miast. Gdy przeciwnicy walczyli między sobą, Konrad zreorganizował siły osłabionego kraju, odparł inwazję Mroku i poprowadził armię, by odbiła ziemie na północy. Stał się dla swoich rodaków mężem opatrznościowym, bohaterem, a po śmierci swego kuzyna – również Księciem Wzgórz. Wtedy prawie nikt nie wiedział, że zbawcą okazał się jeden z tych, których dotknęła jedna z Klątw. Władcą Wzgórzan został wampir.


Przeszło stulecie kolejne wojny toczyły się na południowym zachodzie Imperium. Regalia, Księstwo Wzgórz i nowo powstałą Liga Miast Kupieckich rządzona przez przywódcę najemnych kampanii, który okazał się Lordem-Smokiem Manaraksem Aerfo, zwarły się w śmiertelnych zapasach. Choć Magowie zwyciężyli w końcu swoich nadnaturalnych przeciwników, stało się to straszliwym kosztem. W gruncie rzeczy wszystkie te państwa przegrały. Wojny Domowe otworzyły drogę do wieku dominacji Laion, które trzymało się na uboczu konfliktu, oraz wzrostu potęgi Biora, których zreformowana armia rozpoczęła stuletni marsz zakończony dopiero dekadę temu pod murami Kaplas. Wzgórzanie stracili wszystkie zhołdowane niegdyś ziemie. Utrzymali tylko swoje rdzenne tereny. Po upadku Konrada władzę przejęli możni. Tylko jeden von Griffen zasiadł potem na tronie, a po nim dynastia wygasła.


Biora dostarczyli pomocy trzęsącemu się w posadach państwu i zaoferowali wstąpienie do większego organizmu, który nazwali Ligą Północną. Z początku wydawało się to korzystne, szybko jednak okazało się, że Wzgórzanie nie są już panami we własnym kraju. Młode pokolenie, wychowane na opowieściach o wielkości Rodu, chwyciło za broń. Równocześnie z realmicką insurekcją, pół wieku temu wybuchło powstanie w Księstwie Wzgórz. Współpraca między partyzantami spod symboli Gryfa i Jelenia przebiegała nadzwyczaj dobrze. W lasach Ligi stawali dzielnie ramię w ramię. Ciągle wielu pamięta o tej wspólnej walce przeciw okupantowi. Po kilku krwawych latach Niedźwiedzie w końcu stłumiły bunt. Na szafoty i do kamieniołomów trafiły wtedy setki członków Rodu. To była trudna nauka dla dumnych Wzgórzan. Przestali być wielką potęgą. Stali się poddanymi. Przymuszeni siłą, musieli zgiąć kark. Szlachta Księstwa Wzgórz przemieniła się powoli w obywateli Ligi Północnej.


Wzgórzanie musieli czekać prawie wiek na odzyskanie honoru i dobrego imienia. Rycerze tego Rodu oraz jego niezrównani łucznicy stali się ważną częścią wojsk, które uderzyły na Laion i Górskie Klany. W Wojnie Ostatecznej wsławili się męstwem, nieustępliwością i brawurą. Szczególną przyjemność zdawało się im dawać branie udziału w bitwach przeciw drugiemu ludowi Wzgórz. Górale i Wzgórzanie, od wieków zaprzysięgli wrogowie, chętnie próbowali wzajemnie swoich sił. Lajonici unikali takich starć, gdy tylko mogli. Ciężka jazda Księstwa zbyt łatwo radziła sobie z lekką piechotą Klanów.


Koniec Świata był dla Wzgórzan straszliwym szokiem. Wszelkie wieści zza powstających Gór Zmierzchu powtarzały tę samą historię: na Imperium spadły Demony, pierwszy atak kierując ku Księstwu Wzgórz. Gdy powstała Ściana wszystkie inne Rody wiedziały, że ich pobratymcy ciągle walczą. Tylko członkowie Żelaznej Kompanii, najbardziej zasłużonej jednostka rycerzy z zachodu, musieli stanąć przed przerażającą rzeczywistością. Ich ojczyzna upadła. W ciągu zaledwie kilku dni została zniszczona. Byli ostatnimi spośród swojego ludu. Może właśnie dlatego walczyli z Elfami tak zażarcie i zdobyli tak wielką sławę w czasie Wojny z Cesarstwem (o czym piszemy gdzie indziej). Nie mieli już niczego do stracenia. Wszystko co czynili miało przynieść chwałę zniszczonemu Rodowi.


Gustaw Are Biora zażądał od Imperatora ziemi dla swoich ludzi i otrzymał ją. Rozdzielając zdobyte prowincje między swoich popleczników w jednym tylko przypadku nie kierował się politycznym interesem. Nikt nie wie, czemu oddał jedną z baronii w całości Wzgórzanom. Czy uczynił to z wdzięczności, szacunku czy litości, pozostaje niejasne. Tak czy inaczej rycerze Żelaznej Kompanii i nieliczni członkowie Rodu, którzy jakimś cudem przeżyli Koniec Świata, otrzymali własną ziemię. Baronem został ich dawny biorski zwierzchnik, jego władza została jednak już na wstępie ograniczona. Szlachta Księstwa Wzgórz zyskała własne zgromadzenie stanowe oraz panowanie nad własną ziemią. Najpewniej dzięki temu stają się one dziś jednym z najbogatszych regionów Ligi a Ród tak szybko podnosi się z, jak się wydawało, ostatecznego upadku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz