Warszawska Avangarda w tym roku odbyła się na terenie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ode mnie z domu to 15 minut spacerkiem, nic więc dziwnego, że spędziłem tam cztery dni, niemalże od rozpoczęcia po zakończenie konwentu. Od dawna szykowaliśmy, w porozumieniu z organizatorami, spory blok naszych atrakcji. Czytaliście o nich już wcześniej, tu powiem jak wypadły i jakie wyniosłem wrażenia z Avangardy.
Prelekcje
Wielu ludzi powtarza, że tegoroczna Ava sprawiał wrażenie wymarłej. Duży budynek, rozsiane po nim spore sale i pięć zagospodarowanych przez konwent poziomów wywoływały u wielu osób poczucie, że na konwencie nikogo nie było. Było to w dużej mierze złudzenie. Setki uczestników ginęły w przystosowanej dla tysięcy studentów infrastrukturze. Trzeba jednak przyznać, że na prelekcjach RPGowych wielkiego tłoku nie było. Największa jaką odwiedziłem miała około 20 słuchaczy, rozrzuconych po sporej sali wykładowej. Nasze atrakcje cieszyły się przyzwoitym zainteresowaniem, choć trzeba przyznać, że na poprzedniej edycji tego konwentu, na Pyrkonie czy Falkonie mieliśmy większą grupę słuchaczy.
Przygotowaliśmy kilka jak nam się zdaje ciekawych prelekcji. Niewiele osób zdecydowało się wybrać na dwa spotkania, które w gruncie rzeczy przerodziły się w prezentacje świata i systemu: w czwartek wieczorem i sobotę rano. Efekt był taki, że każdą sesję i LARPa musieliśmy poprzedzić krótkim wykładem o Dziedzictwie Imperium. Sobotnią prelekcję w dużym stopniu wziął na siebie Rafał a przed Wiecem Imperialnym wspierał mnie Piotrek. Efekty były w obydwu przypadkach bardzo dobre. W sumie te wprowadzenia do systemu wysłuchało około 50 osób, z tego zaledwie czwarta część na samych prelekcjach.
Nasze prelekcje ogólnoerpegowe przyciągnęły całkiem ładną grupę słuchaczy. W mojej ocenie najgorzej wypadła „Czarowna przemiana magii” a najlepiej „Mechanika cudów” (mimo, a może z racji, niewielkiej liczby uczestników). Obecnym na nich wdzięczni zawsze jesteśmy za uwagi – piszcie tu, na Facebooku czy na dziedzictwa@wp.pl. Co trzeba poprawimy, a to co wyszło, powtórzymy w jeszcze lepszej wersji.
Elfia włócznia
Trening walki elfią włócznią, prowadzony przez Piotrka, był jedną z najbardziej udanych atrakcji. Pomimo średniej pogody przyszło na niego sporo ludzi. Część z nich spotkaliśmy później na sesjach i LARPach. Był pokaz (możliwy dzięki wsparciu Maćka), oraz trening dla początkujących. Można było pomachać LARPowymi włóczniami, a nawet zawalczyć przeciwko włóczni lub nią przeciw innej broni. Trochę ruchu na świeżym powietrzu dobrze zrobiło uczestnikom imprezy. Przy okazji pogawędziliśmy o różnych typach broni, jej zastosowaniu sesyjnym i LARPowym.
Sesje
Znowu Dziedzictwo Imperium było systemem przodującym jeśli chodzi o liczbę sesji. Trzeba tu zaznaczyć, że konkurencja była spora. MaWro podaje, że łącznie na Avangardize odbyło się około 45 sesji w 19 różnych systemach. Musieliśmy się zmierzyć przy tym z takimi potęgami jak Portal (promujący Cold City) i Kuźnia Gier (z Wolsungiem rzecz jasna). Przy tych gigantach wypadliśmy jednak bardzo dobrze. Prym wiódł tu, podobnie jak na ZjAvie czy Pyrkonie, Rafał. Sensowny system zapisów pozwolił sprawnie zbierać drużyny. Ludzi przyszło do nas dużo. Normą było 5-6 Graczy na sesji. W piątek prowadziliśmy jednocześnie kilkunastu osobom. Przy tym trafili nam się naprawdę fajni ludzie, szybko łapiący klimat. Wielkie dzięki wszystkim, którzy odwiedzili Imperium razem z nami!
LARPy
Sobota i niedziela upłynęły dla mnie pod znakiem LARPów. Pierwszy był Wiec Imperialny. W planach olbrzymi wyszedł tyko bardzo duży. Zabrakło kilku osób, co osłabiło trochę bogactwo rozgrywki. Udało się jednak całkiem przyzwoicie zbilansować stronnictwa. Świetni LARPowicze z łatwością złapali klimat. Liga Północna zadrżała w posadach, Lajonici spiskowali z ogromnym zapałem, odbył się nawet pełen emocji pojedynek. Żywe dyskusje wokół zniesienia Edyktu Imperatora czy podniesienia limitu armii Regalii z 500 na 5000 żołnierzy angażowały całą salę. Nie zabrakło też dynamicznych zwrotów akcji i politycznych zdrad. Z pewnością zapadną mi w pamięć też humorystyczne elementy tego LARPa: świetna rola kaplaskiego dyplomaty łamane przez „Usta Kultu”, dwulicowego w tym dobrym znaczeniu, któremu maska pozwalała mówić raz w imieniu Pięciu Bogów, a następnie głosem swojej familii; podsumowanie dyskusji wokół rozpadu Ligi Północnej i wyrywania się spod władzy Biora kolejnych Rodów słowami „Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu”; czy wreszcie to, że „Lajonici zgarnęli jak widzę lwią część głosów”. Choć kontrowersyjny w rozstrzygnięciach, był Wiec niezwykle ciekawy i przyniósł sporo inspiracji.
W niedzielę oderwaliśmy się od wielkiej polityki i zajęliśmy skrywanymi grzeszkami i niebezpiecznymi tajemnicami „Karnawału Pięciu Bogów”. Spory wpływ na przebieg tego LARPa miało miarowe dochodzenie kolejnych uczestników przez pierwsze trzy godziny jego trwania. Zaczęliśmy w sześć osób, skończyliśmy w dziesięć. Pojawienie się każdej kolejnej postaci odsłaniało coraz to nowe powiązania i sekrety. W końcu, jak to często w Imperium bywa, zepsucie zatryumfowało nad miłosierdziem. Udało się uzyskać po drodze mnóstwo świetnego klimatu.
Naszym LARPowiczom serdecznie dziękujemy za przybycie!
Podsumowanie
Avangarda 007 była bardzo udanym dla Dziedzictwa Imperium konwentem. Kilku rzeczy nie udało nam się zrobić, ale biorąc sprawy globalnie, wypełniliśmy plan i zrealizowaliśmy pokaźny blok programowy. Nasz zespół konwentowy sprawnie poradził sobie z tym wyzwaniem. Wygląda na to, że na następnych konwentach grupa jeszcze urośnie. Trochę szkoda, że Avangarda była trochę mniejsza, niż w zamierzeniach. Mimo to nie narzekaliśmy ani na brak chętnych na nasze atrakcje i sesje, ani na liczbę rozprowadzonych podręczników (zostały już zupełne końcówki pierwszego wydania!).
Ze względu na konieczność przeformułowania drugiej prelekcji o systemie („Pytania i odpowiedzi”) nie zdołaliśmy powiedzieć o naszych planach co do linii wydawniczej Dziedzictwa Imperium. Spodziewajcie się tych informacji wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz