wtorek, 18 grudnia 2012

Dzień z życia szlachty: Biora

W przeciwieństwie do szlachty innych Rodów, obywatel Biora większość czasu poświęca ciężkiej pracy. Bywa to zaskoczeniem dla gości z zewnątrz, którzy zwykle odkrywają to gdy przybywają do niego w gości. Przyczyna jest zaś banalna i wynika z tego, kto w tym Rodzie za szlachtę uchodzi. Niemal każdy mężczyzna, który urodził się Czystym Biora i ukończył 21 lat, zyskuje obywatelstwo i status równy w przybliżeniu wysoko urodzonym pozostałych krain. W rzeczywistości to wolni rzemieślnicy, rolnicy i żołnierze stanowią przeszło 2/3 wszystkich nobili tego ludu. Prawdziwą szlachtą są za to ich patroni i to ich życiu poświęcimy najwięcej miejsca. Wyróżniają się oni wsparciem ze strony grupy klientów, często mającą oparcie w solidnym majątku. Na tę grupę składają się przede wszystkim oficerowie i urzędnicy Ligi oraz jej nieliczna, „wróżebna”, arystokracja. Ta ostatnia właściwość charakteryzuje najstarsze rodziny i oznacza, zrozumiałą chyba tylko dla Biora i dziedziczoną w skomplikowany sposób, zdolność do bycia wybranym na stanowisko Króla Świętego. Ponoć dawnej najwyższe urzędy były zarezerwowane tylko dla „wróżebnych”, te czasy to jednak zamierzchła przeszłość.

Patroni zwykle nie muszą pracować fizycznie. Jednak jako że każda Borska rodzina otrzymała od Imperatora, za pośrednictwem barona Gustawa Are, niewielkie nadanie ziemskie, ich dzień często zaczyna się od doglądania roli. Pracują na niej zwykle parobkowie (zazwyczaj synowie i córki innych Biora), klienci i czasem najemni robotnicy. Tylko nieliczne Niedźwiedzie mają pod swą kuratelą więcej niż jedną wieś. Z jednej strony lajonicki folwark jest dla nich czymś nie do końca zrozumiałym, z drugiej zaś wielu chłopów uciekło wraz ze swoimi panami na ziemie okolicznych księstw, przede wszystkim do Combrai i Montsegur. Wedle filozofii Biora mężczyzna powinien sam zajmować się swoją ziemią, najwyżej zatrudniając do tego innych ludzi lub puszczając ją w dzierżawę. Ten etos sprawia, że nawet arystokraci mający w swym posiadaniu setki hektarów objeżdżają regularnie całe swoje posiadłości. Biora nie zlikwidowali w pełni dzierżenia ziemi na prawie lennym w swoim nowym państwie, jednak ich prywatne majątki są już urządzone na ich modłę.

Większość dnia schodzi patronowi na wykonywaniu obowiązków służbowych. Nawet oficerowie rezerwy w Lidze odbywają regularne ćwiczenia. Przynajmniej raz na dwa lata otrzymują też do przeszkolenia młodych rekrutów ze swojego regionu, którzy kierowani są następnie do konkretnych garnizonów.

Oficerowie służby czynnej spędzają większość roku ze swoimi oddziałami, nawet jeśli stacjonują w pobliżu swoich domostw. To ostatnie jest częste, Biora uważają bowiem, że obrona własnej ziemi jest najlepszą motywacją do dobrej służby. W związku z tym, że armia utrzymywana jest na stopie pokojowej (co oznacza, że w każdej chwili liczy ona około 5 tysięcy żołnierzy), baron Gustaw wprowadził zasadę rotacji. To znaczy, że każdy oficer do czterdziestego drugiego roku życia spędza jeden rok z każdych trzech lat na aktywnej służbie. W ten sposób Liga utrzymuje niewielkim kosztem sztab zawodowych wojskowych gotów prowadzić do boju pięciokrotnie większą armię niż posiada w tej chwili dowolna inna kraina Imperium. Możliwości mobilizacyjne Ligi Północnej są zaś jeszcze wyższe.

Urzędnicy pełną swoją służbę stale. W dzień powszedni około południa oczekuje się, by wszyscy obecni byli w wyznaczonym budynku, który zwykle znajduje się w centrum najważniejszego miasta regionu. Gmach ten nazywany jest Domem Króla, a Lajonici przezywają go też Siedzibą Sprawiedliwości lub, ze względu na kolor, Czarnym Domem. Tu po południowej modlitwie wszyscy urzędnicy przyjmują petentów. Oprócz najwyższych zarządców danego szczebla, wszyscy czynią to we wspólnej sali, nieodmiennie wykończonej czernią, brązem i zielenią (stąd popularnie zwie się ją Czarną). Dzięki temu petenci mają pewność, że znajdą właściwego do swojej sprawy przedstawiciela administracji, nawet jeśli w pierwszej chwili pomylą się co do osoby. Zarządcy, Naczelnicy, Gubernatorzy i Baronowie urzędują zawsze w oddzielnych gabinetach, położonych ponad Czarną Salą. Przyjmują jednak niewielu interesantów. Zwykle czas znajdują tylko dla innych urzędników.
Specyficzną grupę stanowią przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. Chociaż przynajmniej raz w tygodniu odbywają tradycyjne urzędnicze dyżury, wielu z nich kursuje między najważniejszymi osadami swojego regionu, udzielając porad kolegom niższego szczebla i załatwiając na miejscu właściwe swej funkcji sprawy. Sprawiedliwość wśród Biora wymierzana jest szybko, precyzyjnie i regularnie.

Tylko nieliczni obywatele, którzy dosłużyli się rangi patrona, trudnią się rzemiosłem lub handlem. To zwykle wielcy mistrzowie swoich profesji. Dzień spędzają nadzorując pracę uczniów i podwładnych, analizując księgi rachunkowe i czasem realizując osobiście szczególne zamówienie dla któregoś władcy czy bogacza. Podobnie jak urzędnicy i oficerowie, dzięki wyrobionej pozycji mogą więcej czasu poświęcić kwestiom innym niż praca.

Po zakończeniu dnia pracy większość Biora pisze raporty.  Zwykle zajmują one nie więcej niż część strony w dzienniku. Wymienia się w nich najważniejsze wydarzenia dnia, nazwiska interesantów czy wydane rozkazy. Ten zwyczaj jest głęboko zakorzeniony w bjorskiej mentalności. Do tego stopnia, że w niektórych przypadkach Niedźwiedzie piszą dobrowolne „raporty obywatelskie”, jeżeli czują, że zdarzyło się coś, o czym władze wiedzieć powinny. Oczywiście przygotowywanie takich codziennych sprawozdań ułatwia funkcjonowanie tak całego potężnego aparatu administracyjno-militarnego Ligi jak i życie jednostek, które nie muszą wszystkiego odtwarzać z pamięci. Biora rzadko kodują swoje zapiski, korzystają jednak często ze skrótów, niejednokrotnie właściwych dla danej rodziny, regionu czy oddziału, oraz korzystają ze swojego ludowego języka, słabo znanego wśród innych Rodów.

Przynajmniej dwa razy w tygodniu patron bierze udział w biesiadach. Jedna z nich jest przeznaczona dla jego klientów oraz tych, których chciałby widzieć w tej roli. Opłaca ją z własnej kiesy. Zwykle nie jest to uczta w stylu lajonickiej arystokracji, a kolacja w gronie przyjaciół i ich rodzin. Oczywiście potężni bjorscy notable mogą mieć dziesiątki klientów, którzy stanowią ich polityczne zaplecze. Jednak zwykle w takim spotkaniu nie bierze na raz udziału więcej niż trzydzieści osób (nie licząc dzieci). Często zaś są one nawet o połowę mniej liczne. Biora wolą spotkanie w gronie przyjaciół, by móc przy stole porozmawiać z przedstawicielem każdej sprzymierzonej rodziny. W ciągu miesiąca nawet najbardziej wpływowy Niedźwiedź spotka się z każdym spośród swoich bezpośrednich klientów, nie wydając jednocześnie fortuny na wielkie stoły, potężne sale i tony mięsiwa. Druga z biesiad to spotkanie przedstawicieli tej samej profesji. W takich biorą udział wszyscy obywatele należący do rzemieślniczego cechu, kupieckiej gildii, korpusu oficerskiego danej jednostki czy urzędniczego w określonym regionie. Te spotkania nie mają charakteru rodzinnego. Pozwalają wzmocnić grupę i są opłacane ze wspólnej kiesy. Zwykle odbywają się po nabożeństwie w piąty dzień tygodnia.

W trakcie biesiad Biora jedzą dużo czerwonego mięsa, przede wszystkim dziczyzny, w formie pieczeni i wędlin. W cenie są też wędzone ryby. Wbrew temu, co zwykło się uważać, Niedźwiedzie spożywają też dużo warzyw, głównie duszonych oraz podawanych w gęstych zupach. Od święta decydują się też na ciemne sosy, z których słynie ich kuchnia. Na deser podawane są miód oraz pierniki. Te ostatnie, ponoć wymyślone przez Realmitów, stały się wśród Biora przysmakiem. Najlepsi wytwórcy tych ciast z Aude i Balege cieszą się zasłużoną sławą. Codzienna dieta Biora jest dużo skromniejsza. Zwykle opiera się o kaszę i gęste nalewki. Nie stroni od duszonego mięsa (często drobiowego), również w formie nam przypominającej warzywny gulasz, w Imperium zwany „niedźwiedzią zupą”. Biora lubią jeść to, co da się łatwo przetransportować i odgrzać w miejscu przeznaczenia. Stąd na co dzień nad kluski i makarony przedkładają ciemne pieczywo oraz placki. Wbrew powszechnemu przekonaniu, smalec jest dla nich raczej przyprawą i tłuszczem do smażenia (również niektórych ciast) niż daniem głównym.

Nieodłącznym elementem bjorskiej kuchni jest piwo. Stało się tak ważne, że Dzień Chmera, jest dla nich Świętem Jęczmienia, który wszak służy do produkcji słodu. To temat niezwykle szeroki i tu jedynie go zasygnalizujemy. Prawdziwy Niedźwiedź może opowiadać o swojej ulubionej odmianie godzinami, a niejeden marzy o założeniu własnego browaru. Zresztą na terenach Ligi istnieją ich dziesiątki, co mów samo za siebie. Przez znawców najwyżej cenione są trunki ważone w Mesele, Kertanelle oraz w samym Nowym Are. Bjorskie piwa, w przeciwieństwie do jaśniejszych i lżejszych lajonickich, są ciemne, gęste i pokryte niewielką, ale bardzo zwartą warstwą piany. Słynny „test monety” jest co prawda raczej legendą, ale nie znajdziesz Biora, który by jej zaprzeczył.
Biora lubią nieskomplikowane życie. Takie są też ich rozrywki, zwykle związane z jakąś formą aktywności fizycznej. Przygotowuje ona do służby wojskowej, która jest czymś niezwykle ważnym w ich życiu. Szczególnie cenią łowy, wyścigi pływaków i biegaczy, przeciąganie liny oraz zapasy. Te ostatnie stanowią też formę rozwiązywania sporów. Biora nie lubią tradycyjnych pojedynków. Jeśli muszą je toczyć, robią to zwykle na warunkach innych Rodów, gdy mogą wybierają jednak ciężką broń, jak ich ulubione topory, oraz starcie w zbroi. Między sobą walczą rzadko, bo też hierarchia porządkująca ich społeczeństwo rzadko pozwala na tego typu konflikty. Gdy przychodzi co do czego wolą jednak bezkrwawe zmagania. Zapasy są dla nich testem siły i przebiegłości. Choć inne Rody śmieją się z tej „finezji” Niedźwiedzi, mistrzowie walki bez broni pochodzący z tego ludu są niezwykle groźni.

Choć może wydawać się to dziwne, Biora lubią taniec. Nie „dworskie chybotanie się”, jak mówią o lajonickich balach, a wesołą zabawę przy skocznej muzyce. Cenią kontakt fizyczny, wirujące suknie i rozwiewane pędem włosy. Kobiety i mężczyźni tańczą wspólnie, choć niegdyś działo się to tylko przy określonych zwyczajem okazjach. Koniec Świata rozluźnił nieco (niektórzy powiedzieliby: w stopniu do zignorowania), obyczaje. Dla innych Rodów potańcówki Niedźwiedzi wydadzą się rubaszne, dzikie, trochę agresywne i niekulturalne. Może nawet śmieszne, bo często towarzyszy im dużo piwa. Są jednak żywe i oddają dobrze bjorskie podejście do życia. Na co dzień sformalizowane, ale w istocie bardzo proste i szczere.

Niedźwiedzie bardzo cenią życie rodzinne. Lubią spędzać czas w domu z bliskimi. Zwłaszcza zimą, gdy pracy jest mniej, korzystają z każdej okazji, by siąść przy ogniu w familiarnym gronie. Opowiadają wtedy baśnie i legendy, śmieją się i wspominają dawne czasy. Szczególnego znaczenia nabiera to w okresie deventum, poprzedzającym Dzień Saloma. Uzyskać zaproszenie na zimę do bjorskiego domostwa to niezwykły zaszczyt, który niewielu docenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz