czwartek, 13 grudnia 2012

Dobry człowiek


"Dla zwycięstwa zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili"

Tak się składa, że nie gram w Dziedzictwo Imperium zbyt często. Zwykle spada na mnie rola Mistrza Gry. Jednak w ciągu ostatnich paru lat kilka razy zdarzyło mi się stworzyć postać na dłużej i przeżyć z nią kilka przygód. Zawsze starałem się, by były one osadzone w świecie i zgodne z jego klimatem. Pojawili się więc bjorski urzędnik, bezwzględny szpieg  czy książę kupiecki.  Grałem typowymi dla Stworzenia postaciami takimi jak corector, realmita-mistrz koni czy szlachetnie urodzony adept. Ale tylko o dwóch, może trzech postaciach mogę powiedzieć, że byli do dobrzy ludzie. Nie zrozumcie mnie źle, inni bohaterowie dokonywali dobrych, czasem bohaterskich, czynów. Działali zgodnie z resztą drużyny i gotowi byli do pewnych wyrzeczeń. Zwykle byli jednak tak samo zdolni do czynów wielkich jak i podłych. Gdy trzeba było, robili rzeczy złe dla większej sprawy. Gra zachęca do tworzenia postaci o złożonych motywacjach, bardzo ludzkich. Zaś w sytuacji kryzysu nie każdy człowiek postąpi dobrze, nawet jeśli jego działanie zakończy się sukcesem.

Być „dobrym człowiekiem” w Imperium to trudne zadanie. Mówiliśmy trochę o tym zastanawiając się nad etyką w naszym świecie w zestawieniu z koncepcjami znanymi z innych uniwersów fantasy. Nie każdy cel uświęca środki i nie zawsze sukces i siła czynią postępowanie słusznym. Historia nie jest spisywana przez zwycięzców, a przez historyków i poetów. Ktoś odnoszący wielkie sukcesy może odkryć, że nie jest traktowany jak bohater, a postrzegany jako łotr. Dobry człowiek musi więc kierować się czymś więcej niż zasada skuteczności w swoim życiu. Spełnianie wszystkich  Dziesięć Cnót pozwala, w mniemaniu ludzi Imperium, zyskać takie miano. Starczy  trzymać się tego miejsca, gdzie wszystkie się przecinają. Jeśli myślicie, że jest to łatwe, grubo się mylicie.

Dzisiejsza aktualizacja będzie się składała z rozważań ogólnych przetykanych opowieścią o jednej z moich postaci, Jerome’ie de Rochelle. Jest jedynym, co do którego mam pewność, że był dobrym człowiekiem. W gruncie rzeczy nie wyróżniał się niczym z tłumu. Ot, młody dobrze urodzony uczony-kapłan. Głęboko wierzący i z ideałami, ale nie naiwny. W swoim życiu zaliczył już kilka upadków i przynajmniej dwa  razy musiał odbudowywać je z gruzów (raz po zerwaniu zaręczyn przez rodzinę ukochanej z dzieciństwa a drugi raz w Kaplas po śmierci jego tamtejszej dziewczyny). Jednak nie przeszłość, a wydarzenia kampanii pozwalają mi mówić o nim w tej notce.

Honor i Pamięć
Dom zbudowany za słabych fundamentach szybko się zawali. Dobry człowiek potrzebuje solidnych szlachetnych motywacji, na których oprze swe postępowanie. Jego życiowy cel i przyczyna, dla której bierze udział w opowieści, muszą być właściwe. Ich głównym zadaniem jest stanowić punkt odniesienia. Powinny więc wiązać się z pozytywnymi emocjami. Wielkie ideały są tu złym wyborem. Łatwo mogą zgubić człowieka, zmusić go do nieliczenia się z innymi. Dobrze zacząć od czegoś drobnego, oczywistego. Dobrymi wskazówkami są tu Cnoty Trentona. Honor podpowiada odniesienie się do bliskich lub słabszych. Wspieranie rodziny czy pomoc dzieciom, sierotom elfich rajdów niewolniczych, to dobre pomysły. Pamięć sugeruje odwołanie do przeszłości.  Odbudowa wioski, w której spędziło się dzieciństwo czy opieka nad starzejącym się mistrzem kowalem, który stracił wzrok w wyniku wypadku w kuźni, mogą się sprawdzić. Dobry człowiek musi chcieć zrobić coś dobrego.

Jerome dobrze się wpisał w ten sposób myślenia. Ruszył na pomoc przyjacielowi z lat dziecinnych, który został aresztowany przez Biora i nie do końca legalnie wywieziony na tereny Ligi by tam stanąć przed sądem. Tę sytuację podsunął mi Mistrz Gry, ale ja starannie obudowałem wokół niej postać. Wysokie zdolności społeczne miały znaleźć zastosowanie w trakcie rozprawy, a jeśli to by zawiodło, kapłan mógł udzielić ostatniego namaszczenia. Tak czy inaczej był przyjacielowi potrzebny i z tego powodu ruszył w drogę. 

Odwaga i Pokora 
Większość ludzi, gdy przychodzi do działania, popada w skrajności. Jedni podejmują szaleńcze akcje, chcąc jak najszybciej osiągnąć cel, drudzy postępują aż przesadnie ostrożnie, tracąc cenny czas. Dla ludzi Imperium drogowskazem w tej sprawie są Cnoty Chmera. Temperując Odwagę Pokorą osiąga się działanie rozważne i zrównoważone. Gdy dotrze się do celu, ma się jeszcze zapas sił. Jednocześnie nie przybędzie się zbyt późno. Dobry człowiek nie może popadać w skrajności, bo te prowadzą do porażek, które są źródłem rozpaczy. Z tej zaś biorą się akty desperacji, często krzywdzące wielu ludzi. Rozwaga i zdecydowanie chronią zwykle przed ściągnięciem na innych cierpienia.

Kapłan, skoro usłyszał o problemach przyjaciela, nie ruszył natychmiast w drogę. Poprosił najpierw o zgodę przełożonych, a w międzyczasie opracował najkrótszą trasę i znalazł środki na podróż. Po drodze zatrzymał się w wielu świątyniach i rozmawiał z napotkanymi ludźmi. Niemal za każdym razem zyskiwał dzięki temu dobre rady i dodatkowe informacje. Często też korzystałem z zasad Znajomości i Wpływu, by wprowadzić przychylne mi postaci. Dzięki temu wszystkiemu Jerome nawet nie zauważył ścigających go prześladowców (wśród których byli niektórzy inni członkowie grupy), będąc zawsze dwa kroki przed nimi.  Mimo dużych środków, kontaktów w półświatku i potężnych znajomości, pościg tylko dwa razy zbliżył się do celu, za każdym jednak tracąc impet, gdy kapłan miał jeszcze zapas energii.

Siła Woli i Samokontrola
Człowiek dobry musi miarkować się też przy wprowadzaniu w życie swych założeń. O tym uczy Hainr Elen. Gdy wykonujesz plan, rób to zdecydowanie, ale pilnuj się, byś nie stracił panowania nad sobą i sytuacją.  Siła Woli musi być temperowana Samokontrolą. Wybujałe ambicje sprawiają, że człowiek przestaje być dobry. Może być skuteczny, może nawet wielki. Jeśli jednak nie będzie kontrolował swoich zapędów, zacznie prędzej czy później krzywdzić otoczenie. Cała wspólnota może paść ofiarą osoby, dla której realizacja wybranych zamierzeń jest ważniejsza niż staranny ich dobór. Bo to, co ludzie w Imperium robią za życia ma za zadanie uczynić ich wewnętrznie doskonalszymi. Tak uczy Kult. Sukces nie jest wyłączną miarą wartości człowieka.

Gra między Siłą Woli i Samokontrolą stała się motywem przewodnim naszej kampanii. Tę pierwszą reprezentowała dawna narzeczona mojej postaci, przepełniona żądzą zemsty za domniemane krzywdy. Podsycali ją wspólni wrogowie, którzy niegdyś rozbili związek jej i Jerome’a, a teraz chcieli ostatecznie zniszczyć dawnych kochanków. To ona organizowała pościg, działając ze zdecydowaniem i siłą. Jerome tymczasem bliższy był Samokontroli. Powoli odkrywał, że zaręczyny zostały zerwane przez intrygę. W końcu zdecydował się zmienić swoje życie i odzyskać ukochaną. Nie wiedział, że ta życzy mu rychłej i bolesnej śmierci (zwłaszcza po kolejnych niepowodzeniach pościgu). Niemniej jednak ten wybór przesunął go ku równowadze między Cnotami.

Odpowiedzialność i Oddanie
By człowieka można było nazwać w Imperium dobrym, musi on brać pod uwagę wspólnotę. Pisaliśmy o tym szerzej, gdy skupiliśmy się na etyce. Warto jednak to powtórzyć. Dla członków Rodów nic nie usprawiedliwia niszczenia zbiorowości. Żadne ideały, potrzeby ani wielkie dzieła nie są ważniejsze od przetrwania grupy. To względem niej określa się każdy człowiek. W niej trwa o nim pamięć. To ona zapewnia oparcie. To w niej swoje źródło ma społeczna rola, którą pełni bohater. Tej funkcji nie powinno się z kolei lekceważyć ani ignorować. Stąd działania postaci muszą uwzględniać wspólnoty, z którymi jest związana. Te małe, jak rodzina i wielkie jak Ród czy wyznawcy religii. Czasem Odpowiedzialność musi powstrzymać bohatera od nazbyt rewolucyjnych działań. Innym razem poświęci swoje dobro na rzecz grupy realizując Oddanie. Postać, która nie rezygnuje z egoizmu dla dobra innych nie będzie dobra z punktu widzenia ludzi Imperium.

Jerome dał wiele ciekawych okazji do odgrywania właśnie wokół tych Cnót. Z jednej strony zależało mu na uratowaniu przyjaciela i odzyskaniu ukochanej, ale z drugiej łamanie prawa czy porzucenie ślubów względem Kultu były dla niego wielkimi problemami. Starał się odkupić działając dla dobra napotkanych ludzi. Opatrywał rannych, budził wiarę w tych, którzy byli na skraju stania się Zimnymi Sercami, dodawał otuchy napotkanym, pobłogosławił napotkanych w karczmie młodych narzeczonych szykujących się do ślubu. W końcu stanął wobec wielkiego wyzwania. Umierający stary stryj ukochanej, który rozbił związek mojego bohatera, poprosił go o przebaczenie. Kapłan spełnił swoją powinność wobec wspólnoty i rozgrzeszył starego człowieka, choć żyło w nim poczucie, że ten nie wyraża skruchy szczerze. Tu zresztą się nie pomylił. Poświęcił jednak egoizm dla podtrzymania działania społeczeństwa.

Poświęcenie i Tajemnica

Człowiek dobry musi w końcu być gotowym poświęcić się i zmierzyć z największą tajemnicą, jaką jest śmierć. Jeżeli jego cele są szlachetne, działa rozważnie, z umiarem ale i pewnością a własny egoizm jest gotów porzucić dla dobra grupy, idzie dobrą drogą. Jednak dopiero ostateczna próba pozwala nam orzec o jego charakterze. Dla ludzi Imperium to niezwykle ważne. Ich bogowie i devowie stawali przed najtrudniejszymi wyborami. Decydując się na Poświęcenie nigdy nie zbłądzili. Taka decyzja przerasta zwykłego człowieka. To jednak różni osobę dobrą od letniej, bohatera od szarego człowieka. Dokonuje w odpowiedniej chwili właściwego wyboru.

Zaczęło się od drobnych poświęceń: kapłańska szata spłonęła, gdy gaszono pożar. Zdobiony brewiarz Jerome pożyczył prowincjonalnemu Opiekunowi za pomoc w podróży. Kilka opisanych wydarzeń można też tak interpretować, ale właściwa próba przyszła na koniec kampanii. Kapłan stanął przed najważniejszym wyborem w niespodziewanym momencie. Przebywszy pół Imperium zastał niespodziewanie swoją ukochaną (która miała być w Kaplas) oraz przyjaciela (o którym słyszał, ze zginął), umierających od nieznanej trucizny. Nie wiedział, że jad był przeznaczony dla niego, a cała sytuacja była tylko przedziwnym wypadkiem. Kaprysem bogów.  Jerome modlił się. Mistrz Gry zadał w którymś momencie pytanie „Które z Was umiera?”. Gracze popatrzyli po sobie. Ich postaci miały przeciwstawne cele i żadne nie było gotowe pozwolić drugiemu doprowadzić jego plan do końca. Odpowiedziałem wtedy „Ja!”. Młody kapłan zaczął żarliwie modlić się, by bogowie przyjęli jego życie w zamian za ludzi, których kochał najbardziej na świecie. Został wysłuchany.
Umarł jako dobry człowiek.

W Imperium tak właśnie zwykle się dzieje. Zastanówcie się, czy jesteście gotowi zagrać takimi postaciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz