W naszych czasach każde dziecko uczy się w szkole historii,
słyszy o powtarzalności zachodzących w niej procesów i tym, że nie należy
powtarzać błędów przeszłości. Rozwijana jest przed nami wizja przyszłości,
którą zbuduje niekończący się odwieczny duch postępu, Przyszłość zostanie
zbudowana na barkach przeszłości sięgającej czasów starożytnych. Przeszłość
karleje przy dokonaniach teraźniejszości i tego, co nadejdzie. Wielkie
dokonania naszych przodków możemy powtórzyć lepiej i sprawniej, a wszelkie
opowieści o ich dokonaniach przekraczających nasze umiejętności uważamy za mity
i bajania.
Ludzie Renesansu widzieli to wszystko zupełnie inaczej.
Dla naszych przodków sprzed pięciu wieków, podobnie jak dla
ludzi żyjących w Imperium, historia świata ukazywała zupełnie inne oblicze. Mawiali
„historia magistra vitae” („historia naucza nas życia”). Nie mieli jednak tylko
na myśli unikania błędów dawnych czasów. Chcieli powtórzyć a nawet prześcignąć
dokonania starożytnych. Cała idea Renesansu to właśnie Odrodzenie –
przywrócenie światu dokonań antyku po Mrocznych Wiekach. Dla ludzi tej epoki
świat cyklicznie upadał i podnosił się, by znowu po jakimś czasie stoczyć się w
odmęty barbarzyństwa. Nawą cywilizacji rzucały kapryśne fale losu. Wiek Złoty
przychodził, by potem ustąpić czasom gorszym, ale też powrócić na nowo po
stuleciach. Każda kultura, którą napotykali Europejczycy czy z którą stykają
się Rody, poddana była tym samym prawidłom. Cykl wzlotów i upadków to zupełnie
inna opowieść, niż nasz postęp. Nasi przodkowie słyszeli o niesamowitych
dokonaniach przeszłości, również tych, których nie udało się odtworzyć nawet
nam, ludziom XXI wieku: ogniu greckim, rzymskim nietłukącym się szkle czy
cudownych wynalazkach Archimedesa. Czuli wielki respekt dla starożytnych
wynalazców i uczonych, a nie wiedzieli przecież ani o maszynie w Antikythery
ani o rzymskich technikach rozcinania gór wodą.
Ludzie w świecie Dziedzictwa Imperium podobnie patrzą
w przeszłość z szacunkiem i pokorą, tym większymi, że Koniec Świata zdaje się
nie dawać szans na powtórzenie wielkości czasów antycznych. Choć Imperium
posiada technologie nieznane w czasach Elena, są one postrzegane jako
odmienność, nie przewaga. Nawet wykształcony człowiek patrzy trwożnie w
przyszłość, a w przeszłości szuka nauk, które pomogą mu poradzić sobie z
teraźniejszością.
Spróbujemy napisać tu kilka słów o tym, jak czas widzą
ludzie w Imperium. Najciekawsze na tym tle wydaje się, jaka jest perspektywa
właściwa dla postaci pojawiających się na Waszych sesjach. Powiemy więc trochę
o przyszłości i przeszłości właśnie w ich oczach.
Jak daleko w
przyszłość
W brutalnym świecie, na którym wojna, nieuleczalne choroby
czy śmiertelne wypadki są na porządku dziennym, żyje się zwykle niewiele ponad
pół wieku. Pięćdziesięciu lat dożywa większość szlachty i ludzi z ich
najbliższego otoczenia, jednak rzadko przekracza następną dekadę. Nawet wcześniej,
przed osiągnięciem wieku przekwitania, blisko połowa kobiet umiera w połogu. Za
to te, które przekroczą czterdziestkę, zwykle przeżywają swoich mężów, nieraz o
kilkadziesiąt lat. Uczeni żyją zwykle dłużej, czego niestety nie mogą
powiedzieć o sobie artyści, zwłaszcza poeci i pisarze. Ci szczególnie często
giną w barowych bójkach i w pojedynkach wywołanych zatargami o, jak dziś byśmy
powiedzieli, prawa autorskie. Życie polityka czy kupca jest również
niebezpieczne i rzadko dożywają oni sędziwego wieku. Ci pierwsi giną zwykle od
sztyletu lub trucizny, gdy mistrzowie pieniądza muszą się liczyć z napadem na prowadzoną
przez nich karawanę czy siepaczami nasłanymi przez konkurentów. Gdzie leży
władza, tam łatwo o nagłą śmierć. Stosunkowo dobrze żyje się rzemieślnikom w
miastach, te jednak nawiedzane są często przez zarazy. Chłopi zaś boją się
najbardziej głodu i wojny. Pół wieku to wszystko, na co może liczyć człowiek w
tych czasach.
Oczywiście w świecie Dziedzictwa
Imperium istnieją siły, które oddalają widmo naturalnej śmierci. Magia
umożliwia opóźnienie starzenia i ukrycie jego skutków. Można usłyszeć o czarownikach,
którzy zachowują siły nawet po siedemdziesiątce i magiczkach, które
przekroczyły setkę zachowując przynajmniej iluzję dawnej urody. Czary oddalają
jednak nieuchronne. Tak naprawdę długowieczność daje ludziom jedynie domieszka
elfiej krwi. Ta zaś jest niezwykle rzadka, poza ludem Realmu niemal
niespotykana. Czasem też okazuje się zbyt rozrzedzona, by nieść ze sobą długie
życie. Nawet Półelfy nie zawsze potrafią to rozpoznać i nie polegają w swych
planach na złudnych wyliczeniach. Zresztą zarówno Magów jak i Realmitów często
spotyka przedwczesna śmierć.
Wszystko to staraliśmy oddać w mechanice starzenia się,
która sprawia, że postaci po czterdziestce zaczynają uczyć się dużo wolniej
(potrzebują PD by utrzymać się przy życiu),
a po około dwudziestu latach najpewniej umrą. Jest to więc nie tylko
część opisu świata, ale integralna część naszej gry, bardzo dla nas istotna.
O przyszłości w Imperium myśli się więc albo w krótkiej
perspektywie albo rozważając ją w kontekście wspólnego dzieła wielu pokoleń. Kiedy
mowa jest o małżeństwie czy majątku, punktem odniesienia jest dobrobyt i
powodzenie dzieci i wnuków, nie bieżącego pokolenia. Podobnie jest przy
planowaniu znaczących przedsięwzięć, na przykład budowy katedry. Gdy rada
miejska podejmuje decyzję o ufundowaniu świątyni, mało który z rajców spodziewa
się ujrzeć ją ukończoną. Podobnie budowniczy podejmujący się takiego zadania
spodziewają się, że ich synowie a być może i wnukowie będą pracować przy tym
dziele. Wielkie przedsięwzięcia zajmują w Imperium wiele czasu nawet Biora, za
to potrafią potem przetrwać całe wieki. W końcu wiele rzeczy robi się z myślą o
wieczności. Ciało jest kruche ale dusza będzie trwać nawet gdy ono rozpadnie
się już w proch. Ludzie Renesansu często decydują się na akty miłosierdzia i
dobroczynności, wiedząc, że mogą nie mieć następnej okazji do spełnienia
dobrego uczynku, który przeważy o ich losie po śmierci.
Przyszłość widziana w krótkiej perspektywie jest jednak dużo
bardziej naturalna. Ludzie w Imperium mniej troszczą się o zdrowie i mniej
wystrzegają się używek czy przyjemności ciała. Wolą się cieszyć życiem, póki
ono trwa. To, co człowiek zobaczy i przeżyje to jedyne, czego nikt mu nie
odbierze. Bieżące korzyści są ważniejsze od długotrwałych inwestycji. Niewielu
ludzi oszczędza, większość inwestuje w siebie oraz następne pokolenie. Rodziny
są silne, więc posiadanie zdrowego i kochającego potomstwa stanowi zwykle
gwarancję spokojnej starości. Nie istnieją też ubezpieczenia ani systemy
emerytalne. Tym ważniejsi stają się krewni i przyjaciele, których przychylność
zawsze łatwiej pozyskać podarkami czy wspólnymi biesiadami.
Życie w Imperium jest więc intensywne, bo krótkie.
Przynajmniej tak się je widzi. Przyszłość jest odwiecznym cyklem wymiany
pokoleń (a dla Lajonitów – również wędrówki dusz). Człowiek rodzi się i umiera,
ale może pozostawić po sobie coś, co uczyni następną epokę lepszą a jemu
zapewni miejsce w ludzkiej pamięci. W pewnym sensie my bronimy się przed
przyszłością, zabezpieczamy na jej wypadek i szykujemy na nią, podczas gdy
mieszkańcy Imperium gonią za nią łapczywie i cieszą się na jej przyjście. Każdy
nadchodzący rok oddala ich od Końca Świata.
Jak daleko w
przeszłość
W oczach ludzi Renesansu dawne dzieje to opowieść o
następujących po sobie czasach wielkości i upadku. Początkiem wszystkiego był
okres boskiej równowagi, zburzonej przez pychę i chciwość. Po nim zaczyna się
okres upadków i wzlotów. Jedyną rzeczą pewną w dziejach świata jest ciągła
zmiany. Żadna wielkość nie trwa wiecznie, ale też z każdego upadku udało się w
końcu podnieść. Dla epoki Odrodzenia najważniejszym okresem świetności była
klasyczna starożytność. To ona stanowiła punkt odniesienia i to jej dokonania
próbowano odtworzyć w czasach współczesnych.
W tych czasach rozumienie tego, co jest historią bardzo
różniło się od naszego. Dla ludzi Renesansu była ona przede wszystkim zbiorem
opowieści z morałem. Na naszym świecie nie czyniono wielkiego rozróżnienia
między średniowiecznymi kronikami, greckimi historykami i relacjami biblijnymi.
Żywoty Mojżesza, króla Dawida. Aleksandra Macedońskiego, Juliusza Cezara, Pawła
z Tarsu czy świętego Franciszka były traktowane bardzo podobnie – jako
przykłady wielkich ludzi i ich walki z wrogim światem i własną słabością.
Oczywiście nie podważało to przekonania o autentyczności przekazów. Po prostu
nie myślano o nich tylko jak o zbiorze faktów, a raczej mądrości, komentarzu do
życia. Nie istniała pozbawiona oceny i moralnego sensu narracja historyczna,
nawet jeśli pomysł na nią rodził się już w głowach niektórych uczonych. Ciągle
była w pierwszej kolejności nauczycielką dobrego życia.
Stworzenie zamieszkują długowieczne ludy a i wśród
przedstawicieli Rodów znajdują się tacy, którzy przeżyli wiele pokoleń. O ile
nie ma to wielkiego znaczenia dla postrzegania przyszłości, która ciągle
pozostaje niepewna, ma ogromny wpływ na perspektywę przeszłości. Świadkowie
historii mają więcej szans na przekazanie swojej pamięci czy to w formie
opowieści czy też słowa pisanego. To sprawia, że czasy bardziej odległe wydają
się ludziom w Imperium świeższe niż nam. Ich starożytność zaczyna się wcześniej
i jest nieco lepiej pamiętana niż ta z naszego świata. Mity o początkach świata
pochodzą wprost od Elfów i Krasnoludów, więc są wyjątkowo antyczne. Mogły wiele
razy zaginąć w mrokach dziejów, bo nieludzie zawsze gotowi byli je przypomnieć.
Ludzie w Imperium dzielą przeszłość na szereg epok, podobnie
jak miało to miejsce w naszym świecie. To właśnie ważne dzieło Renesansu –
uporządkowanie historii według klucza epok wzrostu i upadku, świetności i
rozkładu. Dla ludzi wykształconych stanowią one punkt odniesienia i szkielet,
na którym można układać i porządkować opowieści przekazywane na różne sposoby w
poszczególnych Rodach. Są zdarzenia, których nie udało się na takiej osi czasu
umieścić – na przykład nikt w Imperium nie wie, kiedy pokonano Sidhe. Większość
podań i kronikarskich zapisków poddaje się jednak dość łatwo temu porządkowi. W
umieszczone obok tabeli zestawiliśmy podobne epoki i ważne dla nich wydarzenia z
naszego świata i Stworzenia. Pokazujemy „jak dawno temu” zdarzyły się one z
punktu widzenia i wedle wiedzy człowieka z Europy XVI wieku i mieszkańca
Imperium z czasów naszych gier.
To właśnie imperialny horyzont czasu. Dalekie i
uporządkowane według narracji o wzlotach i upadkach wejrzenie w przeszłość.
Niepewna przyszłość, rozpatrywana w kategoriach tego, co wieczne, a nie umykającej
chwili. Myślenie raczej o tym, co było, niż o tym, co może się wydarzyć za
kilkadziesiąt lat. Budowanie na antycznym gruncie i marzenie o dorównaniu
starożytnym. Sen o ulotnym życiu zostawiającym wiecznotrwały ślad w ludzkiej
pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz