czwartek, 27 czerwca 2013

Księstwo Wzgórz: część VI - Klątwa Odporności

Każdy Ród w Imperium ma swoją własną magię. W żyłach Biora płynie Krew Niedźwiedzi, część tajemnicy Paktu. Realmici czerpią siłę z dziedzictwa swoich elfich przodków. Lajonici przewodzą ludziom dzięki mocy Złotej Krwi Lwa. Regalici przez tysiąclecia pracowali nad udoskonaleniem swoich nadprzyrodzonych zdolności. W końcu Górskie Klany posiadają niezwykły talent do magii, wspierany przez tajemniczą Moc Wzgórz. Każdy Ród posiada właściwą dla siebie moc. Każdy, za wyjątkiem ludzi z Księstwa Wzgórz. Chociaż magia, którą można by nazwać potężną, jest w Imperium rzadkością, jej całkowity brak zmienia wszystko.

Wzgórzańska szlachta została przed wiekami obłożona najstraszliwszą klątwą, o jakiej słyszało Imperium. Większość ludzi spod znaku Gryfa jest ostatecznie i nieodwracalnie odcięta od magii. Ich krew jest skażona i przenosi to przekleństwo. Budzi to przerażenie w Regalitach. Z ich punktu widzenia to zaraza, która niekontrolowana może pochłonąć cały ludzki nadprzyrodzony potencjał. Żaden człowiek z Księstwa Wzgórz, u którego można wykryć choć ślad klątwy, nie ma nawet wstępu do Collegium Magicum. Również większość Półelfów reaguje zabobonnym lękiem na obciążonych tym dziedzictwem ludzi. Tacy Wzgórzanie są bowiem przerażający dla osoby patrzącej Elfimi Oczami. Gdy czyjś umysł przyzwyczajony jest do widzenia mocy, odruchowo uznaje przeklętych za przedmioty nieożywione. Spotkanie z rycerzem Żelaznej Kompanii to jak rozmowa ze statuą lub trupem. Ciemnym martwym kształtem przemawiającym do zagubionego Półelfa.  W półmroku zaś Wzgórzanie stają się dla wielu Realmitów i w zasadzie wszystkich Elfów po prostu niewidzialni. Dzięki temu w czasie Bitwy Niedźwiedziego Mostu ludzie spod znaku Gryfa okazali się najstraszliwszymi pogromcami legionów Cesarstwa.

Ludzie z Księstwa Wzgórz musieli żyć ze swoim przekleństwem przez pół tysiąca lat. W magicznym świecie nauczyli się żyć bez nadprzyrodzonej pomocy. Pracują ciężko, by dorównać innym Rodom. Często muszą poświęcić wiele wysiłku, gdy chcą nauczyć się umiejętności, które Lajonitom czy Góralom przychodzą z łatwością. Wiedzą, że ich porażka czy sukces nie są zależne od czarodziejskich sztuczek. Nie pomogą im moce płynące z domieszek krwi obcych ras. Są ludźmi w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Pod wieloma względami wydają się bliżsi nam, mieszkańcom Ziemi, niż innym ludom Imperium.

Wzgórzanie nauczyli się przekuwać swoją klątwę w siłę. Posiedli niezwykły dar czynienia z tego, co dla innych nieprzydatne, poręcznego narzędzia. Tak jest z ich archaicznym uzbrojeniem, tak też stało się z Klątwą Odporności. Stała się najważniejszą bronią szlachty Księstwa Wzgórz w walce z tymi, którzy zbyt mocno polegają na nadprzyrodzonym. Bo chociaż prawdą jest, że ludzie spod znaku Gryfa nie potrafią korzystać z magii a pomocne nadprzyrodzone efekty po prostu na nich nie działają, to samo dzieje się z nieprzyjaznymi mocami. Czary adeptów spływają po nich jak woda po kaczce. Elfi Gniew gaśnie, gdy w pobliżu są wzgórzańscy rycerze. Podobnie dzieje się z magicznymi tatuażami, których używają Górskie Klany. Choć aura klątwy nie poddaje się łatwo kontroli, może posłużyć już i tak zakutym w stal rycerzom Żelaznej Kompanii jako dodatkowa zbroja.

Przekleństwo Odporności jest dziedzictwem Księstwa Wzgórz. W dniach po Końcu Świata, w obliczu wojny z opierającym swą potęgę na magii elfim Cesarstwem, jest ich największą siłą, ale też najważniejszą słabością. Dla innych Rodów czyni ze Wzgórzan groteskowe potwory. Paradoksalnie sprawia też, że są chyba najbardziej ludzcy z nacji Imperium.

wtorek, 25 czerwca 2013

Księstwo Wzgórz: cześć V - Jak walczą Wzgórzanie

Kiedy ktoś mówi, że ludzie z Księstwa Wzgórz przywiązani są do archaicznych tradycji, zwykle ma na myśli ich zachowanie na polu walki. Wojna Ostateczna oraz starcia ludzi z Cesarstwem dowiodły ponad wszelką wątpliwość, że przyszłość należy do broni lekkiej – szpady, szabli czy jednoręcznego miecza. Kusza jest dziś najskuteczniejsza na dalszym zasięgu – poręczna i dająca świetne efekty przeciw pancerzom. Na polach bitew biorska piechota uzbrojona w halabardy jest w stanie pokonać niemal każdego przeciwnika. Lekkie i średnie pancerze wyparły krępujące ruchy blachy ciężkiej zbroi. Tendencja ta zostanie z pewnością utrzymana, jeżeli dojdzie do wprowadzenia broni opartej o proch. Wzgórzanie zdają się jednak drwić z postępu.

Szlachta z Księstwa Wzgórz rusza do boju w ciężkich zbrojach, niesiona przez potężne bojowe rumaki. Wspierają ją piechurzy korzystający ciągle ze swoich tradycyjnych cisowych łuków, broniący się przed atakiem wroga włóczniami i nożami. Takiej samej broni używają też poza polem bitwy. W pojedynku Wzgórzanin skorzysta z potężnego pancerza, zamieniając tylko lancę na tradycyjny claymore czy buławę. Rycerze czy strzelcy spod znaku Gryfa nie są jednak głupi czy bezmyślnie przywiązani do tradycji. Stosują techniki przodków dlatego, że wciąż się one sprawdzają. Chociaż za ich plecami żartuje się z ich anachronicznego uzbrojenia budzą oni strach, gdy przychodzi co do czego. Nikt spoza Rodu nie wie bowiem, co jest źródłem ich sukcesów.

Rycerze
Szlachta Księstwa Wzgórz to ciągle rycerze, zakuci w zbroje i walczący z grzbietu swoich wiernych rumaków. Stanowią jedną z najlepszych kawalerii Imperium, niewiele tylko ustępując Realmitom, a i to nie w bezpośrednim starciu. O ile bowiem Półelfy wygrywają głównie dzięki szybkości i sprawnemu wykorzystaniu konnych łuczników, nic nie jest w stanie powstrzymać bezpośredniego uderzenia ciężkiej wzgórzańskiej konnicy. Jadąc do boju na ogromnych ogierach, dokładający do ich masy ciężar trudnej do przebicia zbroi, rycerze są w stanie zmiażdżyć każdego, kto nie umknie im z drogi. Również w pojedynku, twardo stąpając po ziemi, są niezwykle groźni.

Zdawać by się mogło, że to ostatnie nie powinno mieć miejsca. Zwłaszcza w walce osobistej lekki i szybki lajonicki szermierz wydaje się mieć wszelkie atuty potrzebne do pokonania zakutego w pancerz Wzgórzanina. To w końcu powód rezygnacji z ciężkiej zbroi przez inne Rody: zbytnio spowalnia ona ruchy. Sekretem rycerzy spod znaku Gryfa jest jednak wypracowana w ciągu wieków walki z Mrokiem technika, pozwalająca im wprawić się w specyficzny rytm. Przemienia on „metalowe statuy” w demony ruchu. Trzeba do tego sporo siły, ale kiedy już zbroja zacznie się odpowiednio poruszać, sama prowadzi wojownika do kolejnych ataków, czyniąc go niepowstrzymaną machiną zagłady. Nie może się tylko zatrzymać. Jeżeli tak się stanie, ciężar pancerza uczyni go łatwym celem. Szczęśliwie szermierze innych Rodów widząc pancernego zwykle starają się cały czas przyspieszać i obracać, dając Wzgórzaninowi to, czego potrzebuje by kontynuować nieubłagany ruch.

Rycerze z Księstwa Wzgórz słynną w Imperium z okrucieństwa. Przyczyny tego są prozaiczne. Po pierwsze po prostu bardzo trudno o delikatność i precyzję, gdy walczy się ciężką bronią, zwłaszcza gdy obciąża Cię dodatkowe kilkadziesiąt kilogramów pancerza. Po drugie koncepcja honoru Wzgórzan swe korzenie ma w logice Górskich Klanów. Według niej przegrywający pojedynek okrywa się hańbą. Hańba jest gorsza niż śmierć. Dlatego wojownicy spod znaku Gryfa zabijają bezlitośnie pokonanych w pojedynku przeciwników. Nazywają to misericordią, aktem miłosierdzia. Nie czują w związku z tym specjalnych oporów przed pozbawianiem życia swoich wrogów. Ostatnimi czasy zwykli czynić wyjątek dla swoich pobratymców. W końcu przetrwanie Rodu wisi na włosku. Niektórzy uważają jednak, że powinni prowadzić go tylko najsilniejsi.

Łucznicy
Realmici korzystają ciągle jeszcze z łuków ze względu na tysiącletnią tradycję i miłość do lasów, Górskie Klany zaś dlatego, że zwykle nie stać ich na kusze. Strzelcy Księstwa Wzgórz mają zupełnie inne powody. Przede wszystkim cieszą się w Imperium zasłużoną sławą. Szczyci się nimi cały Ród. Często zwyciężają w turniejach łuczniczych a niejeden władca utrzymuje takiego mistrza łuku u swego boku jako ochroniarza czy maskotkę. Sukcesy strzelców spod znaku Gryfa biorą swój początek w doskonałej technice wykonywania ich broni. Długie łuki tworzone są ze specjalnie sadzonych na ten cel cisów wzgórzańskiej odmiany, wzmacniane i uelastyczniane tajemnymi technikami przekazywanymi w Rodzie od wieków. Donoszą one nawet dwakroć dalej niż broń innych Rodów a potrafią przebić nawet ciężką zbroję.

Pół wieku temu na ziemiach Księstwa Wzgórz rozpoczęło się powstanie przeciw Biora. Trwało ono prawie dwie dekady. Partyzanci spod znaku Gryfa walczyli wtedy ramię w ramię z Realmitami. Ostatni przywódca insurekcji, Kurt von MacRobin, największy mistrz łuku swojego pokolenia, został schwytany trzydzieści lat temu. Jego egzekucja mogła na nowo rozpalić dogasający bunt, w związku z tym Niedźwiedzie wysłały go do kamieniołomu. Przeżył on długie lata ciężkiej pracy. W dniu wybuchu Wojny Ostatecznej skorzystał on z amnestii, jaką władcy Ligi przyznali wszystkim tym, którzy zgodzili się ruszyć jako osadnicy na wschód. Dotarł wraz w II Armią do Laurgais. Osiadł w baronii Wzgórzan i przez ostatnie lata uczył dzieci Rodu tradycyjnej sztuki łuczniczej. To między innymi dzięki niemu ta tradycja dotrwała do naszych czasów. Jest również po części odpowiedzialny o antybiorskie nastroje wśród młodzieży Księstwa Wzgórz.

Strzelcy Wzgórzan są nieustępliwi, precyzyjni i morderczy. Górale powiedzieliby, że walczą niehonorowo. Ten sposób myślenia istniał i na zachodzie Wzgórz, gdzie przerodził się w zaskakującą logikę. Skoro już samo zabijanie na odległość czyni łuczników ludźmi o wątpliwym honorze, stali się oni mistrzami walki nastawionej na skuteczność. Liczą się dla nich cele, nie metody. W Księstwie Wzgórz powszechnie gardzi się truciznami, jednak inne podstępne metody pozbawiania życia są uważane przez mistrzów łuku za całkowicie dopuszczalne. Biora cenili ich jako świetnych snajperów, nie bojących się zabić przeciwnika, który nie był nawet świadomy ich obecności. Strzelcy ci opanowali sekrety ukrywania się i strzałów na ogromne odległości. Podobnie jak rycerze, nie znali litości dla wrogów swojego Rodu.

czwartek, 20 czerwca 2013

Księstwo Wzgórz: część IV

Wzgórzanie na dworach
Kiedy odwiedzasz dwór, rzadko ujrzysz na nim Wzgórzan. Czasem jeden czy dwóch przybędzie w delegacji Ligi Północnej. Zwykle będą to potężni rycerze, tylko w komnatach władcy rozstający się ze zbroją. Wtedy znaleźć ich będzie można u boku oficerów i urzędników Biora. Próżno szukać ich w barwnym tłumie lajonickich i kaplaskich dworzan. Z jednej strony jest ludzi z Księstwa Wzgórz po prostu niewielu. Z drugiej zaś nie zależy im na czczej gadaninie. Kiedy naprawdę tego potrzebują, kierują się wprost do władcy, zachowując wszelkie zasady dawnej etykiety. To zaś oznacza barwny przejazd rycerzy przez miasto, pod powiewającymi kolorowymi sztandarami w asyście heroldów i trubadurów. Nawet książęta przyjmują pospiesznie takie poselstwa, choćby tylko w nagrodę dla rozrywkę, jakiej dostarczają gawiedzi.

Jeżeli naprawdę chcecie znaleźć wzgórzańskiego przedstawiciela na dworze, szukajcie w pokojach urzędników i służby. Zwykle znaleźć tam można przynajmniej jednego spośród nich, negocjującego z miejscowym ekonomem, zarządcą czy krasnoludzkim doradcą władcy. Wzgórzanie wierzą bowiem w potęgę pieniądza. Sami są znani z talentu do zarządzania majętnościami. Członkowie innych Rodów zarzucają im czasem niegodne szlachty skąpstwo. To nieuczciwa ocena. Rycerze Żelaznej Kompanii musieli zagospodarować nieużytki północnego Laurgais. Przeszło dekadę zajęło im uczynienie należącej do nich baronii obszarem dostatnim i zasobnym, a wymagało to wiele ciężkiej pracy. Pola, lasy, kamieniołomy i nieliczne kopalnie przynoszą dziś zyski, ale nie tylko dzięki ciężkiej pracy poddanych. Decydujące okazały się niezliczone umowy handlowe, które wynegocjowała tamtejsza szlachta. Nawet jeśli cierpi na tym ich opinia, Wzgórzanie nie lękają się korzystać z pieniądza dla uratowania Rodu przed biedą, głodem i zapomnieniem.

Loveille: stolica Wzgórzan


U ujścia rzeki Reve do Jegliny, na wschód od potężnej Ys i dawnej stolicy księstwa Laurgais leży miasto stare, senne i poważne. Loveille, stolica baronii, zapomniane i zapatrzone w przeszłość. Niegdyś było pełne rezydencji lajonickich wielmożów. Dziś ciągle stoją tu porośnięte winoroślą pałace, jednak kraina ma innych panów. Ma murach zamku wznoszącego się ponad portem i dzielnicą kupiecką powiewają flagi Biora i gryf Księstwa Wzgórz. Twierdza wygląda jak kamienna pięść olbrzyma. Grozi miastu, niebu, całemu światu.

Loveille mogłoby być wielkim portem przeładunkowym. Być pełne statków i kupców. Stać się miejscem kolorowych jarmarków i domem zamożnych mieszczan. Władzę sprawują tu jednak poważni i ponurzy Wzgórzanie. Ulice patrolują rycerze w ciężkich zbrojach. Nawet Biora niewiele mają do powiedzenia w tym miejscu. Cała baronia została oddana we władanie Żelaznej Kompanii. Ta zaś trzyma nowych poddanych i samo Loveille w stalowym uścisku.

Oprócz nielicznych Biora i Wzgórzan z zamku, w Loveille mieszkają głównie Lajonici. Przede wszystkim plebejusze, którzy nie widzieli dla siebie miejsca gdzie indziej. Są jednak tu i potomkowie szlachty dawnego Laurgais, zasiedlający starzejące się i rozpadające pałace, marzący o odrodzeniu dawnej chwały. Prym wiodą wśród nich Maksymilian i Editte, państwo de Loveille. Przed Końcem Świata dziedziczni właściciele tego miasta. Różnią się od Wzgórzan niemal wszystkim: wyglądem, kulturą, wizją przyszłości Imperium. Jeśli jednak Żelazna Kompania broni swych przywilejów przeciw Biora, znajduje w nich sojuszników. Niedźwiedzie nie czują się w „swoim” Loveille bezpieczni.

wtorek, 18 czerwca 2013

Księstwo Wzgórz: część III Historia

W Imperium to zwykle wspólna historia, opowieść o klęskach i zwycięstwach, heroizmie i zdradach, łotrach i bohaterach, jest tym, co tworzy Ród. Wzgórzanie nie są tu wyjątkiem, chociaż na tle innych Rodów coś ich wyróżnia. Każdy z ludów Imperium ma jakiś mit założycielski. Opowieść o początkach, którymi się szczyci. Biora mają Saloma i królewskie dynastie. Górale pokonali swoich Bogów. Trenton i Artur de Laion położyli fundamenty pod potęgę Lwów. Realmici opowiadają o Monarchii, rozbiorach i pierwszych powstaniach. Regalici szczycą się opowieściami o pierwszych Hanzathach i poprzednich Miastach Magów. Ludzie z Księstwa Wzgórz milczą albo niechętnie wspominają o sojuszu przywódców klanów, którzy postanowili porzucić tradycję. Początek państwa, gryfi sztandar a nawet pochodzenie rządzącej dynastii giną w mroku dziejów i sieci mglistych niedopowiedzeń. Pochodzenie Wzgórzan owiane jest tajemnicą. Z pewnością nie chwalą się oni swoim rodowodem. Tu przedstawić możemy tylko to, co udało się ustalić uczonym i genealogom.


Dawno temu Wzgórzanie nie różnili się niczym od Górskich Klanów. Mieli tych samych przodków i tak same zwyczaje. Zachodnia część Wzgórz znajdowała się jednak bliżej ziem, nad którymi panował Mrok. Przez  to częściej zdarzało im się walczyć ramię w ramię z ludźmi z księstewek Pogranicza i Lasów Cieni. Chociaż więcej podróżowali po ziemiach innych ludów, pozostawali wierni tradycjom przodków. Pół tysiąca lat temu coś się zmieniło. Nikt nie jest do końca pewni, co zaszło. Nawet Wzgórzanie zdają się nie zgadzać w pełni co do przebiegu tych wydarzeń. Wiemy że przywódcy kilku a może nawet kilkunastu klanów spotkali się w noc zaćmienia Księżyca i zawarli sojusz, który przypieczętowali przysięgami i krwią. Byli oni zwolennikami postępu i zmian. Chcieli wykorzystać nowe drogi, które widzieli w obcych krajach. Pożądali władzy takiej, jakie mają możni Biora czy Laion. Może nawet roiły się w ich głowach plany przejęcia diademu Imperatora, który po Wojnach Kaplaskich znalazł się na skroniach słabej dynastii Loccani. Z pewnością chcieli zjednoczyć Klany i uczynić z nich wielki i potężny Ród. Najpewniej już wtedy wybrali spośród siebie przywódcę, pierwszego Księcia. Pragnęli wykorzystać dla realizacji swego celu Moc Wzgórz i tajemne magiczne praktyki druidów. To jednak okazało się być ponad ich siły.


Nikt nie wie, co dokładnie się stało tej nocy na Zachodnich Wzgórzach. Legendy mówią o straszliwej burzy, która współczesnym przywodzi na myśl ponure sztormy Gór Zmierzchu. Na zdrajców została nałożona klątwa. Nikt nie zna dokładnej jej natury. Wiadomo tylko o trzech jej przejawach, które mają znaczenie dla Rodu po dziś dzień. Po pierwsze duża część szlachty Wzgórzan odcięta jest całkowicie od magii płynącej przez świat. To Klątwa Odporności. Po drugie niektórzy arystokraci tego ludu zapadają czasem na dziwną chorobę, która z czasem ich zabija. Nie umierają jednak do końca, stając się żywiącymi się krwią potworami. To Klątwa Wampiryzmu. Po trzecie w końcu Moc Wzgórz raz na zawsze opuściła Księstwo, porzucając swoje wyrodne dzieci. Marzenie o potędze opartej o magię została na zawsze odebrana temu Rodowi. Nie posiadali oni władnej tradycji magicznej, nawet zanim Regalia zaczęła zaprowadzać swój monopol na nauczanie sztuk mistycznych, W związku z tym przeklęty lud przyjął za swój symbol gryfa, bestię niezwykle odporną na nadprzyrodzone energie. Pod tym sztandarem obciążeni klątwą ale zjednoczeni członkowie nowego Rodu ruszyli na podbój nowych ziem.


Sto lat zajęła Wzgórzanom wojna z góralskimi lojalistami, wiernymi starym drogom. W ten sposób wyznaczone zostały granice nowego państwa, obejmującego całe Wzgórza Zachodnie. Przez ten czas nowi przywódcy Rodu wprowadzili wiele zmian w życiu swego ludu. Szlachta przywdziała cięższe pancerze, piechotę wyposażono w długie łuki. Powstały nowe drogi, młyny i opactwa. Miasta zaczęły rosnąć i zyskiwać na znaczeniu, bo zwiększył się popyt na wyroby rzemieślników. Wzmocniły się różnice między stanami, wzrosła rola Kultu Pięciu Bogów. Na tronie zasiadł dziedziczny władca, arystokraci zaś przyjęli tytulaturę zaczerpniętą od sąsiadów. Po pierwszym wieku istnienia Księstwo Wzgórz niewiele przypominało już ziemie Klanów. Zyskało swój własny charakter. Zbliżyło się do reszty Imperium.


Chociaż historia Księstwa pełna była burz i niepowodzeń, Ród rósł w siłę przez kolejne stulecia. U progu Wojen Domowych stał się, jak się zdawało, drugą siłą na ziemiach ludzi, zaraz po Regalii. W tym okresie Biora byli osłabieni powstaniami Realmitów, Laion podnosiło się powoli z Drugiej Wojny Czci a w Kaplas Imperatorzy zmieniali się niezwykle szybko. W rękach Wzgórzan w tej epoce znalazły się ziemie Pogranicza i Lasów Cieni oraz część terenów, które miały pokolenie później stać się Ligą Miast Kupieckich. Księstwo Wzgórz uznało się za obrońcę Imperium przed Mrokiem, panując nad niemal całą zachodnią granicą ziem ludzi. Odporna na magiczne wpływy szlachta wydawała się do tego stworzona To był okres największej świetności Rodu. Pamięć o tamtych czasach ciągle jest w nim żywa.


Już pierwsza lata wojen między Rodami przyniosły szereg niepowodzeń Księstwu Wzgórz. Regalia uznała je za swojego głównego wroga i postarała się, by zmieniło się w okrążoną ze wszystkich stron twierdzę. Siły Magów i Górali napierały z południa i wschodu a Biora uderzyli na północy. Napór Mroku wzmocnił się a kupcy nie przyjmowali nowych podatków łatwo. Tracono kolejne prowincje. Zdawało się, że wszystko przepadło. Wzgórzanie popadli w desperację. Z cieni zaczęła wypełzać starożytna groza. Wtedy to jeden z kuzynów władcy Księstwa, Konrad von Griffen, obudził w ludziach nową nadzieję. Był świetnym administratorem i wytrawnym politykiem. Dzięki jego zabiegom dyplomatycznym koalicja wrogów załamała się, choć stało się to kosztem utraty wschodnich miast. Gdy przeciwnicy walczyli między sobą, Konrad zreorganizował siły osłabionego kraju, odparł inwazję Mroku i poprowadził armię, by odbiła ziemie na północy. Stał się dla swoich rodaków mężem opatrznościowym, bohaterem, a po śmierci swego kuzyna – również Księciem Wzgórz. Wtedy prawie nikt nie wiedział, że zbawcą okazał się jeden z tych, których dotknęła jedna z Klątw. Władcą Wzgórzan został wampir.


Przeszło stulecie kolejne wojny toczyły się na południowym zachodzie Imperium. Regalia, Księstwo Wzgórz i nowo powstałą Liga Miast Kupieckich rządzona przez przywódcę najemnych kampanii, który okazał się Lordem-Smokiem Manaraksem Aerfo, zwarły się w śmiertelnych zapasach. Choć Magowie zwyciężyli w końcu swoich nadnaturalnych przeciwników, stało się to straszliwym kosztem. W gruncie rzeczy wszystkie te państwa przegrały. Wojny Domowe otworzyły drogę do wieku dominacji Laion, które trzymało się na uboczu konfliktu, oraz wzrostu potęgi Biora, których zreformowana armia rozpoczęła stuletni marsz zakończony dopiero dekadę temu pod murami Kaplas. Wzgórzanie stracili wszystkie zhołdowane niegdyś ziemie. Utrzymali tylko swoje rdzenne tereny. Po upadku Konrada władzę przejęli możni. Tylko jeden von Griffen zasiadł potem na tronie, a po nim dynastia wygasła.


Biora dostarczyli pomocy trzęsącemu się w posadach państwu i zaoferowali wstąpienie do większego organizmu, który nazwali Ligą Północną. Z początku wydawało się to korzystne, szybko jednak okazało się, że Wzgórzanie nie są już panami we własnym kraju. Młode pokolenie, wychowane na opowieściach o wielkości Rodu, chwyciło za broń. Równocześnie z realmicką insurekcją, pół wieku temu wybuchło powstanie w Księstwie Wzgórz. Współpraca między partyzantami spod symboli Gryfa i Jelenia przebiegała nadzwyczaj dobrze. W lasach Ligi stawali dzielnie ramię w ramię. Ciągle wielu pamięta o tej wspólnej walce przeciw okupantowi. Po kilku krwawych latach Niedźwiedzie w końcu stłumiły bunt. Na szafoty i do kamieniołomów trafiły wtedy setki członków Rodu. To była trudna nauka dla dumnych Wzgórzan. Przestali być wielką potęgą. Stali się poddanymi. Przymuszeni siłą, musieli zgiąć kark. Szlachta Księstwa Wzgórz przemieniła się powoli w obywateli Ligi Północnej.


Wzgórzanie musieli czekać prawie wiek na odzyskanie honoru i dobrego imienia. Rycerze tego Rodu oraz jego niezrównani łucznicy stali się ważną częścią wojsk, które uderzyły na Laion i Górskie Klany. W Wojnie Ostatecznej wsławili się męstwem, nieustępliwością i brawurą. Szczególną przyjemność zdawało się im dawać branie udziału w bitwach przeciw drugiemu ludowi Wzgórz. Górale i Wzgórzanie, od wieków zaprzysięgli wrogowie, chętnie próbowali wzajemnie swoich sił. Lajonici unikali takich starć, gdy tylko mogli. Ciężka jazda Księstwa zbyt łatwo radziła sobie z lekką piechotą Klanów.


Koniec Świata był dla Wzgórzan straszliwym szokiem. Wszelkie wieści zza powstających Gór Zmierzchu powtarzały tę samą historię: na Imperium spadły Demony, pierwszy atak kierując ku Księstwu Wzgórz. Gdy powstała Ściana wszystkie inne Rody wiedziały, że ich pobratymcy ciągle walczą. Tylko członkowie Żelaznej Kompanii, najbardziej zasłużonej jednostka rycerzy z zachodu, musieli stanąć przed przerażającą rzeczywistością. Ich ojczyzna upadła. W ciągu zaledwie kilku dni została zniszczona. Byli ostatnimi spośród swojego ludu. Może właśnie dlatego walczyli z Elfami tak zażarcie i zdobyli tak wielką sławę w czasie Wojny z Cesarstwem (o czym piszemy gdzie indziej). Nie mieli już niczego do stracenia. Wszystko co czynili miało przynieść chwałę zniszczonemu Rodowi.


Gustaw Are Biora zażądał od Imperatora ziemi dla swoich ludzi i otrzymał ją. Rozdzielając zdobyte prowincje między swoich popleczników w jednym tylko przypadku nie kierował się politycznym interesem. Nikt nie wie, czemu oddał jedną z baronii w całości Wzgórzanom. Czy uczynił to z wdzięczności, szacunku czy litości, pozostaje niejasne. Tak czy inaczej rycerze Żelaznej Kompanii i nieliczni członkowie Rodu, którzy jakimś cudem przeżyli Koniec Świata, otrzymali własną ziemię. Baronem został ich dawny biorski zwierzchnik, jego władza została jednak już na wstępie ograniczona. Szlachta Księstwa Wzgórz zyskała własne zgromadzenie stanowe oraz panowanie nad własną ziemią. Najpewniej dzięki temu stają się one dziś jednym z najbogatszych regionów Ligi a Ród tak szybko podnosi się z, jak się wydawało, ostatecznego upadku.