środa, 18 maja 2016

Ponure fantasy a fantasy renesansowe

Przed świat przebiegł, niby nagły dreszcz, straszliwy kataklizm. W jednej chwili rzeki zmieniły bieg, miasta obróciły się w pył, wyrosły nowe góry. Brutalna wojna rozdarła Imperium, poróżniła Rody, a nieludzki najazd wykrwawił Ludzkość. Skłócone stronnictwa wciąż patrzą na siebie nieufnie, a nowe sojusze nie mają siły, którą starym nadawała tradycja. Z Imperium pozostał tylko krwawy ochłap, nędzny cień dawnej potęgi.  Nawet o władze nad tym, co ocalało z chwały dawnych czasów, toczy się bezkompromisowa polityczna gra.

Ale nie wszystko zostało stracone. Klęska nauczyła ludzi pokory, wojna przekonała o potrzebie rozwoju a najazd o konieczności zjednoczenia. Imperium potrafiło się obronić przed największym mocarstwem na Stworzeniu a Ethan Laine czy baron Gustaw wydają się być przywódcami gotowymi poprowadzić je do jeszcze większych sukcesów. W sercach ludzi pojawiła się nadzieja i wiara w lepsze jutro. W wioskach i miasteczkach słychać śmiech dzieci – pokolenia powojennego wyżu. Na dworach uczeni i artyści rozsnuwają przed szlachta obraz nowego świata. Ludzie wierzący w Pięć Cnót starają się urzeczywistnić tę wizję. Dawne Imperium zostało utracone w Końcu Świata i nic tego nie zmieni. Za to z jego popiołów może odrodzić się coś nowego. Kraj silniejszy, mądrzejszy, nowocześniejszy, godny dziedzictwa Imperium Elena.

W naszym zamyśle świat naszych gier, choć pełen przemocy, niesprawiedliwości i niebezpieczeństw, nie miał być ponury ani przygnębiający. Gra mówiąca o epoce Renesansu taka być chyba nie mogła. To w końcu czas Odrodzenia. Można i warto zadawać pytania o jego cenę i wartość. Czasem okaże się, że w ocenie postaci trzeba zapłacić zbyt wiele. Wtedy można, a nawet trzeba, stanąć w obronie tego, w co się wierzy. To właśnie wspólne ideały pozwalają odnaleźć się ludziom zdolnym odmienić świat. To właśnie dlatego nie ograniczamy możliwości współpracy postaci z różnych Rodów w jednej frakcji, co czasem spotyka się z niezrozumieniem. Pochodzenie i stereotypy mogą różnić ludzi, ale łączą ich wielkie idee.

Chcemy tu trochę opowiedzieć o naszych koncepcjach stojących ze Dworami Końca Świata i klasycznym Dziedzictwem Imperium. Oczywiście możecie grać tak, jak Wam w ten sposób, który Wam najbardziej odpowiada. Chodzi w końcu o dobra zabawę. Ten tekst posłużyć ma przede wszystkim rozwianiu pewnych wątpliwości i zwalczeniu kilku nieporozumień co do tego, czym nasze gry są, na które natknęliśmy się w internecie. Mówiąc krótko: bawcie się, jak Wam najwygodniej. Ja zaś poświęcę tu trochę miejsca na wyjaśnienie, jak widzieliśmy typową rozgrywkę projektując te gry.

Mówiąc najkrócej: to miało być fantasy mroczne, ale renesansowe, a nie ponure.

Ponure fantasy
Ponury znaczy „wywołujący smutek i przygnębienie”. Chaos życia i przypadkowość śmierci są ważnymi wątkami w takich opowieściach. Niczego nie można być pewnym. Ludzie wierzący w cnoty i ideały giną, częstokroć okrutną śmiercią. Przetrwają tylko najsilniejsi, ale nawet wielka potęga nie chroni przed powolnym zdychaniem w błocie i własnej krwi. Świat pełen jest brzydoty, obłudy, fałszu i kłamstwa. Nic nie zostało zbudowane na solidnych fundamentach. To, w co ludzie wierzą, jest kłamstwem, oszustwem, blagą. Niewinni zostaną zbrukani a naiwność będzie wykorzystana do cna. Im więcej szczęścia spotka człowieka, tym szybciej i brutalniej zostanie ono przerwane zdradą, chorobą, śmiercią czy kalectwem. Zło nie będzie ukarane inaczej niż przez inne, większe i silniejsze lub po prostu sprytniejsze, zło. W ponurej narracji nadzieję budzi się tylko po to, by zaraz ją zgasić.

Doskonała ilustracją ponurego fantasy jest świat serii Pieśni Lodu i Ognia i serialu Gra o Tron. Niemal wszyscy pisarze tego prądu, podobnie jak sam G.R.R. Martin, czerpią garściami z historycznej epoki rozdrobnienia feudalnego (w Polsce – rozbicia dzielnicowego), podczas którego dziesiątki możnych zgłaszało pretensje do korony książęcej, królewskiej lub cesarskiej albo próbowało wykroić własną domenę i stać się udzielnym władcą. Brutalne mordy i zdrady również w obrębie jednej rodziny łączyły się w tych czasach z okrutnymi wojnami toczonymi przez zakutych w potężne pancerze rycerzy. O le w dużej części Europy te wojenki i waśnie arystokratów nie dotykały poważnie plebsu, to na przykład w Anglii i Italii czy poza naszym kontynentem (np. w Japonii czy Chinach), przybrały one niemal totalny charakter, pustosząc kraj i prowadząc go na skraj zagłady. To ponure rozdziały w historii. Inspiracją dla takiej fantastyki trochę rzadziej stają się czasy późniejsze, zwłaszcza wojen religijnych a przede wszystkim Wojny Trzydziestoletniej, lub dużo wcześniejszy upadek Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego, wydający się wszak kresem cywilizacji. Wszystkie te epoki są niezwykle ciekawe, ale nie po nie sięgaliśmy przygotowując nasze systemy.
Renesans znaczy Odrodzenie
W opowieści o świecie Odrodzenia uporządkowane są narracją o walce ze skutkami upadku. Mówią o podnoszeniu się z kolan i budowaniu w oparciu o fundament antycznych cnót i ideałów. Jej bohaterami są ludzie wierzący w lepsza przyszłość. Toczą oni niebezpieczną i nierówną walkę z losem. Wielu spośród takich bohaterów nie ujrzy owoców swojej pracy. Giną od ostrza czy trucizny a może ponura intryga prowadzi do ich uwięzienia czy wygnania. Za ich upadkiem zawsze jednak staje ktoś o bystrym i niebezpiecznym umyśle. Prawdziwą potęga w renesansowym świecie są bowiem spryt, elastyczność, pomysłowość i wiedza. Wielcy czasem upadają, ale dzieje się tak z racji ich pychy lub niezdolności do przystosowania się do nowych czasów. W takim świecie są rzeczy, w które warto walczyć i za które warto umrzeć. Są takie momenty, w których życie wydaje się słodkie, dzięki którym ma się siłę, by walczyć dalej. W tych chwilach wytchnienia buduje się pewność, że noc w końcu minie i uda się pokonać zło. Nawet jeśli cena tego będzie przechodziła ludzkie wyobrażenie. To jest świat, w którym króluje nadzieja.

Chociaż w uniwersum Dziedzictwa Imperium zdarzają się momenty trudne i ciężkie, zawsze jest szansa na poprawę. Ludzkość stanęła na skraju zagłady, ale jeszcze nie zginęła. To, co robią Wasze postaci jest ważne dla przetrwania Imperium i jego przyszłości, bo każdy krok może okazać się fałszywy. Niemniej jednak działać trzeba. To tacy, którzy popadają w rozpacz i widzą świat jako ponure i wrogie miejsce, mogą sprowadzić zagładę na wszystko, co postaciom jest drogie. Naszą inspiracją była epoka europejskiego Renesansu. Nie wszystkie jej ideały udało się zrealizować, ale dzięki wysiłkowi tysięcy wierzących w nie ludzi uczyniono bardzo wiele. Zakończyły się ostatecznie Mroczne Wieki, choć były takie chwile, gdy wydawało się, że nagły przypływ bestialstwa i naturalne katastrofy sprawią, że dziedzictwo antyku przepadnie już na zawsze. Na dobre czy na złe, nadeszły nowe czasy, w których wszystko się zmieniło. Takie historie, o zmianie i nadziei chcemy opowiadać.

Różnica
Aby zilustrować o co nam chodzi, przygotowaliśmy krótki przykład tej samej historii opowiedzianej w stylu ponurym i renesansowym.

Powiedzmy, że dwie linie kłócą się, która ma przejąć władze nad daną krainą. Ustalmy, że walczą o kraj rozległy i zasobny, ale zagrożony najazdem zewnętrznych wrogów. Wewnątrz zaś, jak to w świecie fantasy, czyha magiczne zagrożenie dla istnienia tej części świata. 

W ponurym świecie wybuchnie brutalna wojna domowa, w którą wplączą się najeźdźcy, a potem osłabione strony zaleją nadprzyrodzeni wrogowie z wewnątrz. Temu ostatniemu można było zapobiec, ale nikomu nie starczyło na to uwagi ani sił. Arystokraci stoczą walkę między sobą, a ich niedobitki zmierzą się najpierw z najazdem, a potem z czarnoksięskim złem. Szanse, że ktoś dotrwa końca, są mizerne.

W świecie renesansowego fantasy jeden z pretendentów ustąpi drugiemu, by stać się jego doradcą. Wspólnie odeprą wrogi najazd i spróbują powstrzymać wrogi spisek, aby uratować krainę – i dopiero podczas tego ostatniego aktu jeden zdradzi drugiego (a możliwe, że zdradzą się obydwaj), tak by władza należała niepodzielnie do niego. Zasobna i odbudowująca się po najeździe kraina jest więcej warta niż zgliszcza. Choć ktoś z wielkich będzie musiał położyć głowę, a zapewne wielu polegnie broniąc swego kraju, w tej opowieści ludzie będą mogli z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Wiara ludzi we władcę opromienionego sławą zbawcy ojczyzny będzie stabilniejsza niż rządy człowieka przelewającego krew swych krewnych i poddanych w bratobójczej wojnie. Wiedział to Machiavelli, wiedza to i ludzie Odrodzenia.

Coś się kończy, coś się zaczyna
Ponure opowieści mówią o końcu. O powolnym lub krwawym umieraniu świata. Historie renesansowe opowiadają o odrodzeniu. Podnoszeniu się z kolan i budowaniu czegoś nowego na fundamencie z ruin oraz starożytnych wzorach. Jedne i drugie opowiadają o nadziei. Pierwsze ją gaszą, drugie rozpalają.

Zauważyliście z pewnością w tytule tej sekcji odwołanie do cyklu o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego. Mówi się czasem, że autor ten jest „polskim Martinem” – obydwaj wszak piszą fantasy pełne seksu i przemocy. Ich opowieści jednak bardzo się między sobą różnią. Pozostawiając na uboczu obecny, zwłaszcza w opowiadaniach, Sapkowskiego komentarz współczesny, nastrój jest zupełnie inny. Zarówno w Pieśni Lodu i Ognia jak  i w Sadze Wiedźmińskiej toczy się bezkompromisowa walka o władze, którą widzimy oczami wielu uwikłanych w nią osób. Giną wielcy i mali, a koniec dawnego świata jest nieuchronny. Ludzie dokonują aktów strasznego bestialstwa i mierzą się ze swymi najgorszymi cechami. U Sapkowskiego można jednak zobaczyć wiele scen, w których mniej lub bardziej zwykli ludzie mogą cieszyć się spokojem. Zło często zostaje w końcu ukarane, choćby przez precyzyjne rzuty sprzętem ogrodniczym. Nawet perfidne kreatury stać czasem na akt człowieczeństwa (pamiętacie scenę, kiedy Nilfgaardczycy odjeżdżają, zostawiając cieszących się ostatnimi wspólnymi chwilami Geralta i Yen?). Jest czas by uraczyć się zupą z raków czy gotowanymi ślimakami oraz odszpuntować butelkę słodkiego wina z Touissant. Jest miejsce dla poezji i piękna, żartów i przyjaźni. Takim próbowaliśmy uczynić i nasze Imperium (zapisując to nawet w mechanice – Zaufanie możecie odzyskiwać za rozgrywanie scenek wspólnego spędzania czasu). Każdy od Avignionet po Kaplas, od Rit po Montsegur, mógłby się podpisać po tymi, kończącymi dzisiejszy wpis, słowami poematu Jaskra:

Przyjdzie wiosna, deszcz spłynie na drogi,
Ciepłem słońca serca się ogrzeją,
Tak być musi,
Bo ciągle się tli w nas ogień,
Wieczny ogień, który jest nadzieją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz