W
przeciwieństwie do szlachty innych Rodów, obywatel Biora większość czasu
poświęca ciężkiej pracy. Bywa to zaskoczeniem dla gości z zewnątrz, którzy
zwykle odkrywają to gdy przybywają do niego w gości. Przyczyna jest zaś banalna
i wynika z tego, kto w tym Rodzie za szlachtę uchodzi. Niemal każdy mężczyzna,
który urodził się Czystym Biora i ukończył 21 lat, zyskuje obywatelstwo i status
równy w przybliżeniu wysoko urodzonym pozostałych krain. W rzeczywistości to wolni
rzemieślnicy, rolnicy i żołnierze stanowią przeszło 2/3 wszystkich nobili tego
ludu. Prawdziwą szlachtą są za to ich patroni i to ich życiu poświęcimy najwięcej
miejsca. Wyróżniają się oni wsparciem ze strony grupy klientów, często mającą
oparcie w solidnym majątku. Na tę grupę składają się przede wszystkim
oficerowie i urzędnicy Ligi oraz jej nieliczna, „wróżebna”, arystokracja. Ta
ostatnia właściwość charakteryzuje najstarsze rodziny i oznacza, zrozumiałą
chyba tylko dla Biora i dziedziczoną w skomplikowany sposób, zdolność do bycia
wybranym na stanowisko Króla Świętego. Ponoć dawnej najwyższe urzędy były
zarezerwowane tylko dla „wróżebnych”, te czasy to jednak zamierzchła
przeszłość.
Patroni
zwykle nie muszą pracować fizycznie. Jednak jako że każda Borska rodzina
otrzymała od Imperatora, za pośrednictwem barona Gustawa Are, niewielkie
nadanie ziemskie, ich dzień często zaczyna się od doglądania roli. Pracują na
niej zwykle parobkowie (zazwyczaj synowie i córki innych Biora), klienci i
czasem najemni robotnicy. Tylko nieliczne Niedźwiedzie mają pod swą kuratelą
więcej niż jedną wieś. Z jednej strony lajonicki folwark jest dla nich czymś
nie do końca zrozumiałym, z drugiej zaś wielu chłopów uciekło wraz ze swoimi
panami na ziemie okolicznych księstw, przede wszystkim do Combrai i Montsegur.
Wedle filozofii Biora mężczyzna powinien sam zajmować się swoją ziemią, najwyżej
zatrudniając do tego innych ludzi lub puszczając ją w dzierżawę. Ten etos
sprawia, że nawet arystokraci mający w swym posiadaniu setki hektarów objeżdżają
regularnie całe swoje posiadłości. Biora nie zlikwidowali w pełni dzierżenia
ziemi na prawie lennym w swoim nowym państwie, jednak ich prywatne majątki są
już urządzone na ich modłę.
Większość
dnia schodzi patronowi na wykonywaniu obowiązków służbowych. Nawet oficerowie
rezerwy w Lidze odbywają regularne ćwiczenia. Przynajmniej raz na dwa lata
otrzymują też do przeszkolenia młodych rekrutów ze swojego regionu, którzy
kierowani są następnie do konkretnych garnizonów.
Oficerowie
służby czynnej spędzają większość roku ze swoimi oddziałami, nawet jeśli
stacjonują w pobliżu swoich domostw. To ostatnie jest częste, Biora uważają
bowiem, że obrona własnej ziemi jest najlepszą motywacją do dobrej służby. W
związku z tym, że armia utrzymywana jest na stopie pokojowej (co oznacza, że w
każdej chwili liczy ona około 5 tysięcy żołnierzy), baron Gustaw wprowadził
zasadę rotacji. To znaczy, że każdy oficer do czterdziestego drugiego roku
życia spędza jeden rok z każdych trzech lat na aktywnej służbie. W ten sposób
Liga utrzymuje niewielkim kosztem sztab zawodowych wojskowych gotów prowadzić do
boju pięciokrotnie większą armię niż posiada w tej chwili dowolna inna kraina
Imperium. Możliwości mobilizacyjne Ligi Północnej są zaś jeszcze wyższe.
Urzędnicy
pełną swoją służbę stale. W dzień powszedni około południa oczekuje się, by
wszyscy obecni byli w wyznaczonym budynku, który zwykle znajduje się w centrum najważniejszego
miasta regionu. Gmach ten nazywany jest Domem Króla, a Lajonici przezywają go też
Siedzibą Sprawiedliwości lub, ze względu na kolor, Czarnym Domem. Tu po
południowej modlitwie wszyscy urzędnicy przyjmują petentów. Oprócz najwyższych zarządców
danego szczebla, wszyscy czynią to we wspólnej sali, nieodmiennie wykończonej czernią,
brązem i zielenią (stąd popularnie zwie się ją Czarną). Dzięki temu petenci mają
pewność, że znajdą właściwego do swojej sprawy przedstawiciela administracji, nawet
jeśli w pierwszej chwili pomylą się co do osoby. Zarządcy, Naczelnicy, Gubernatorzy
i Baronowie urzędują zawsze w oddzielnych gabinetach, położonych ponad Czarną
Salą. Przyjmują jednak niewielu interesantów. Zwykle czas znajdują tylko dla
innych urzędników.
Specyficzną
grupę stanowią przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości. Chociaż przynajmniej
raz w tygodniu odbywają tradycyjne urzędnicze dyżury, wielu z nich kursuje
między najważniejszymi osadami swojego regionu, udzielając porad kolegom
niższego szczebla i załatwiając na miejscu właściwe swej funkcji sprawy. Sprawiedliwość
wśród Biora wymierzana jest szybko, precyzyjnie i regularnie.
Tylko
nieliczni obywatele, którzy dosłużyli się rangi patrona, trudnią się rzemiosłem
lub handlem. To zwykle wielcy mistrzowie swoich profesji. Dzień spędzają
nadzorując pracę uczniów i podwładnych, analizując księgi rachunkowe i czasem
realizując osobiście szczególne zamówienie dla któregoś władcy czy bogacza.
Podobnie jak urzędnicy i oficerowie, dzięki wyrobionej pozycji mogą więcej
czasu poświęcić kwestiom innym niż praca.
Po
zakończeniu dnia pracy większość Biora pisze raporty. Zwykle zajmują one nie więcej niż część strony
w dzienniku. Wymienia się w nich najważniejsze wydarzenia dnia, nazwiska
interesantów czy wydane rozkazy. Ten zwyczaj jest głęboko zakorzeniony w
bjorskiej mentalności. Do tego stopnia, że w niektórych przypadkach
Niedźwiedzie piszą dobrowolne „raporty obywatelskie”, jeżeli czują, że zdarzyło
się coś, o czym władze wiedzieć powinny. Oczywiście przygotowywanie takich
codziennych sprawozdań ułatwia funkcjonowanie tak całego potężnego aparatu
administracyjno-militarnego Ligi jak i życie jednostek, które nie muszą
wszystkiego odtwarzać z pamięci. Biora rzadko kodują swoje zapiski, korzystają
jednak często ze skrótów, niejednokrotnie właściwych dla danej rodziny, regionu
czy oddziału, oraz korzystają ze swojego ludowego języka, słabo znanego wśród
innych Rodów.
Przynajmniej
dwa razy w tygodniu patron bierze udział w biesiadach. Jedna z nich jest
przeznaczona dla jego klientów oraz tych, których chciałby widzieć w tej roli. Opłaca
ją z własnej kiesy. Zwykle nie jest to uczta w stylu lajonickiej arystokracji,
a kolacja w gronie przyjaciół i ich rodzin. Oczywiście potężni bjorscy notable
mogą mieć dziesiątki klientów, którzy stanowią ich polityczne zaplecze. Jednak
zwykle w takim spotkaniu nie bierze na raz udziału więcej niż trzydzieści osób
(nie licząc dzieci). Często zaś są one nawet o połowę mniej liczne. Biora wolą
spotkanie w gronie przyjaciół, by móc przy stole porozmawiać z przedstawicielem
każdej sprzymierzonej rodziny. W ciągu miesiąca nawet najbardziej wpływowy Niedźwiedź
spotka się z każdym spośród swoich bezpośrednich klientów, nie wydając jednocześnie
fortuny na wielkie stoły, potężne sale i tony mięsiwa. Druga z biesiad to spotkanie
przedstawicieli tej samej profesji. W takich biorą udział wszyscy obywatele
należący do rzemieślniczego cechu, kupieckiej gildii, korpusu oficerskiego
danej jednostki czy urzędniczego w określonym regionie. Te spotkania nie mają
charakteru rodzinnego. Pozwalają wzmocnić grupę i są opłacane ze wspólnej
kiesy. Zwykle odbywają się po nabożeństwie w piąty dzień tygodnia.
W
trakcie biesiad Biora jedzą dużo czerwonego mięsa, przede wszystkim dziczyzny, w
formie pieczeni i wędlin. W cenie są też wędzone ryby. Wbrew temu, co zwykło
się uważać, Niedźwiedzie spożywają też dużo warzyw, głównie duszonych oraz podawanych
w gęstych zupach. Od święta decydują się też na ciemne sosy, z których słynie
ich kuchnia. Na deser podawane są miód oraz pierniki. Te ostatnie, ponoć
wymyślone przez Realmitów, stały się wśród Biora przysmakiem. Najlepsi wytwórcy
tych ciast z Aude i Balege cieszą się zasłużoną sławą. Codzienna dieta Biora
jest dużo skromniejsza. Zwykle opiera się o kaszę i gęste nalewki. Nie stroni
od duszonego mięsa (często drobiowego), również w formie nam przypominającej
warzywny gulasz, w Imperium zwany „niedźwiedzią zupą”. Biora lubią jeść to, co
da się łatwo przetransportować i odgrzać w miejscu przeznaczenia. Stąd na co
dzień nad kluski i makarony przedkładają ciemne pieczywo oraz placki. Wbrew
powszechnemu przekonaniu, smalec jest dla nich raczej przyprawą i tłuszczem do
smażenia (również niektórych ciast) niż daniem głównym.
Nieodłącznym
elementem bjorskiej kuchni jest piwo. Stało się tak ważne, że Dzień Chmera,
jest dla nich Świętem Jęczmienia, który wszak służy do produkcji słodu. To
temat niezwykle szeroki i tu jedynie go zasygnalizujemy. Prawdziwy Niedźwiedź
może opowiadać o swojej ulubionej odmianie godzinami, a niejeden marzy o
założeniu własnego browaru. Zresztą na terenach Ligi istnieją ich dziesiątki,
co mów samo za siebie. Przez znawców najwyżej cenione są trunki ważone w
Mesele, Kertanelle oraz w samym Nowym Are. Bjorskie piwa, w przeciwieństwie do
jaśniejszych i lżejszych lajonickich, są ciemne, gęste i pokryte niewielką, ale
bardzo zwartą warstwą piany. Słynny „test monety” jest co prawda raczej
legendą, ale nie znajdziesz Biora, który by jej zaprzeczył.
Biora
lubią nieskomplikowane życie. Takie są też ich rozrywki, zwykle związane z
jakąś formą aktywności fizycznej. Przygotowuje ona do służby wojskowej, która
jest czymś niezwykle ważnym w ich życiu. Szczególnie cenią łowy, wyścigi
pływaków i biegaczy, przeciąganie liny oraz zapasy. Te ostatnie stanowią też
formę rozwiązywania sporów. Biora nie lubią tradycyjnych pojedynków. Jeśli
muszą je toczyć, robią to zwykle na warunkach innych Rodów, gdy mogą wybierają
jednak ciężką broń, jak ich ulubione topory, oraz starcie w zbroi. Między sobą
walczą rzadko, bo też hierarchia porządkująca ich społeczeństwo rzadko pozwala
na tego typu konflikty. Gdy przychodzi co do czego wolą jednak bezkrwawe zmagania.
Zapasy są dla nich testem siły i przebiegłości. Choć inne Rody śmieją się z tej
„finezji” Niedźwiedzi, mistrzowie walki bez broni pochodzący z tego ludu są
niezwykle groźni.
Choć
może wydawać się to dziwne, Biora lubią taniec. Nie „dworskie chybotanie się”,
jak mówią o lajonickich balach, a wesołą zabawę przy skocznej muzyce. Cenią kontakt
fizyczny, wirujące suknie i rozwiewane pędem włosy. Kobiety i mężczyźni tańczą wspólnie,
choć niegdyś działo się to tylko przy określonych zwyczajem okazjach. Koniec
Świata rozluźnił nieco (niektórzy powiedzieliby: w stopniu do zignorowania),
obyczaje. Dla innych Rodów potańcówki Niedźwiedzi wydadzą się rubaszne, dzikie,
trochę agresywne i niekulturalne. Może nawet śmieszne, bo często towarzyszy im dużo
piwa. Są jednak żywe i oddają dobrze bjorskie podejście do życia. Na co dzień
sformalizowane, ale w istocie bardzo proste i szczere.
Niedźwiedzie
bardzo cenią życie rodzinne. Lubią spędzać czas w domu z bliskimi. Zwłaszcza
zimą, gdy pracy jest mniej, korzystają z każdej okazji, by siąść przy ogniu w familiarnym
gronie. Opowiadają wtedy baśnie i legendy, śmieją się i wspominają dawne czasy.
Szczególnego znaczenia nabiera to w okresie deventum, poprzedzającym Dzień
Saloma. Uzyskać zaproszenie na zimę do bjorskiego domostwa to niezwykły zaszczyt,
który niewielu docenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz