poniedziałek, 24 września 2012

KACPER RYX – recenzja

Otwieramy dziś nową serię tekstów. Będą to recenzje książek, filmów czy albumów, które mogą Wam pomóc przy graniu i prowadzeniu w świecie Dziedzictwa Imperium. Jeżeli czas pozwoli przypomnimy też najciekawsze pozycje wymienione we wstępie do podręcznika. Podstawowym kryterium oceny będzie przydatność danej pozycji dla sesji w naszym systemie. W końcu zrównoważone i bardziej uniwersalne opisy możecie znaleźć w Internecie. Na pierwszy ogień pójdzie tom otwierający serie o Kacprze Ryksie, nietypowym studencie medycyny z Krakowa drugiej połowy XVI wieku.

Inwestygator królewski
Książka Mariusza Wollnego, miłośnika historii i pisarza, prowadzącego też godny uwagi skład rzemiosła średniowiecznego i wczesnonowożytnego przy krakowskim rynku, opowiada historię pierwszego detektywa Rzeczypospolitej. Na stronach wcale grubego tomu przyjdzie Ryksowi rozwiązać szereg zagadek, w większości o politycznym podtekście. Będą więc kradzież pieczęci królewskich, zabójstwo, o które podejrzany jest znienawidzony burmistrz czy w końcu spinająca kolejne epizody intryga, w którą zamieszany jest sam mistrz Twardowski. Wszystkie pomysły fabularne i większość postaci autor odnalazł w źródłach z epoki, księgach miejskich i pracach historyków. Zręcznie splótł je ze sobą, tworząc sensacyjną i dynamiczną fabułę. Chwilami dość brutalną, jak to w kryminale, ale dającą się czytać. Udało mu się przy tym zachować przyjemny lekki styl i przeplatać emocjonujące sceny przyjemnym humorem.

Cała książka jest zbudowana jak serial kryminalny. Chociaż dwa główne śledztwa ciągną się przez niemal całą fabułę, większość spraw to zamknięte epizody.  Konstrukcja ta przypomina też trochę dobrze przemyślaną kampanię: są tu przygody, spinane przez pewne wątki nadrzędne prowadzące wprost do głównej intrygi i wielkiego, trzeba przyznać że emocjonującego, finału. O ile dla zwykłego czytelnika ten sposób narracji może być męczący, dla miłośnika gier fabularnych jest bardzo przyjemny. Zwłaszcza że napotykane przez bohaterów komplikacje i rozwiązania poszczególnych historii są świetnymi patentami do wykorzystania na sesji.

Ciekawym pomysłem jest w końcu sam koncept profesji inwestygatora królewskiego. Po zakończeniu pierwszej poważnej sprawy Ryx zdobywa uprawnienia prywatnego detektywa, będące przywilejem i patentem królewskim. Rzecz godna uwagi. W następnych tomach główny bohater musi starać się o potwierdzenie dokumentu przez kolejnych monarchów. Cała profesja jest jego pomysłem i z początku narzędziem, dzięki któremu może realizować swobodnie własne cele. Jednak szybko okazuje się, że na usługi kogoś mającego możliwość prowadzenia śledztw i wymuszania współpracy na różnych służbach porządkowych, jest w Krakowie spore zapotrzebowanie. Zwłaszcza że, podobnie jak w Imperium, istnieje tu wiele równoległych systemów wymiaru sprawiedliwości. Są urzędnicy królewscy o różnych kompetencjach i obszarach jurysdykcji, władze miejskie i w końcu Akademia Krakowska, posiadająca przywilej na sądzenie własnych członków. Inwestygator działający w poprzek tych podziałów, mogący rozmówić się tak z rektorem jak burmistrzem czy starostą, ma ręce pełne roboty.

Człowiek Renesansu
Zdjęcie Ryksa z jego profilu na Facebooku
Kacper Ryx to prawdziwe dziecko epoki Odrodzenia. Kształci się na medyka w murach Akademii Krakowskiej, bywa na Wawelu spotykając się z dworzanami i urzędnikami królewskimi, pisze wiersze, przyzwoicie fechtuje i jeździ konno, potrafi korzystać z wytrychów, jest miłośnikiem historii i pasjonatem naukowych innowacji, zwłaszcza na polu medycyny. Potrafi rozmówić się z włóczęgami, wziąć udział w studenckiej bójce ale też stanąć przed samym Zygmuntem Augustem czy wychylić kielich z Kochanowskim i Rejem. Posiada wiele talentów, choć często spotyka ludzi lepszych od niego na danym polu. Za to w rozwiązywaniu zagadek nikt nie jest w stanie się z nim równać. To interesujący pomysł na postać, zwłaszcza w kontekście tworzącej się dość szybko wokół niego „drużyny”.

Główny bohater, którego poznajemy wkrótce przed jego dwudziestymi urodzinami, jest człowiekiem szczególnym. O jego pochodzeniu nie wiemy wiele, gdyż został podrzucony pod furtę klasztoru w dzień Święta Trzech Króli roku 1550. Stąd wzięło się jego imię, Kacper, oraz nazwisko (Ryx jako zniekształcona forma rex – król). Wychowany został przez ojca Rocha, zakonnika będącego równocześnie świetnym medykiem o burzliwej przeszłości, oraz klasztorną mamkę, która w momencie rozpoczęcia akcji książki jest względnie zamożną wdową prowadzącą gospodę „U Balcera”. Nim Kacper zamieszkał u niej i rozpoczął studia medyczne, jakiś czas spędził na krakowskich ulicach, zdobywając kontakty w półświatku i całkiem sporo przydatnych w profesji inwestygatora umiejętności.

Dzięki szerokim zainteresowaniom, pomysłowości i horyzontom Ryx okazuje się bohaterem bardzo współczesnym. Potrafi czytać i pisać, zna najnowsze książki, których tytuły wielu czytelnikom nie będą obce. Ma kłopoty z wykładowcami, zawala egzaminy i musi zaliczać nieobecności na wykładach. Sprawy rodzinne często zajmują go mocniej niż hobby, jakim jest rozwiązywanie zagadek. Jeśli trzeba potrafi być jednak bezwzględny i doskonale odnajduje się w świecie podziałów społecznych, nierównych praw i brutalnej siły. Wszystko to czyni go dobrym pośrednikiem między światem czytelnika a Krakowem w XVI wieku. Przypomina więc pod wieloma względami nasze postaci będące gdzieś w pół drogi między tkwiącą nam w głowach współczesnością a światem gry.

Detektyw Ryx na tropie
Pierwszy tom opowieści o Ryksie jest przede wszystkim kostiumowym kryminałem. Sprawy, które rozwiązuje główny bohater są z grubsza historyczne, podobnie jak jego metody. W tym świecie niewiele jest magii. Sam inwestygator raczej w nią nie wierzy, a przynajmniej szuka, z dużym powodzeniem, bardziej przyziemnych rozwiązań i wytłumaczeń. Nie oznacza to, że autor nie zostawia nam śladu wątpliwości co do umiejętności Twardowskiego czy pewnych pobocznych epizodów. Jednak wiara ludzi w nadprzyrodzone nie przeszkadza Ryksowi w prowadzeniu całkowicie racjonalnych rozumowań i odnoszeniu tą metodą sukcesów. To dobry wzór dla każdego, kto chciałby poprowadzić „NCIS: Imperium”.

W tajemnice wyświetlane przez Ryksa zamieszane są historyczne postaci. Dobrze poprowadzono tu relację między wielkimi tego świata a głównym bohaterem i jego grupą. Śledztwa inwestygatora pozwalają zyskać jego protektorom, osłabić ich potężnych wrogów, ale nie zmieniają od razu sytuacji politycznej w całej krainie. Na dworach zdobyte przez śledczego dokumenty służą szantażom i targom politycznym, sam zaś główny bohater jest dobrze wynagradzany za swe usługi. Stanowi asa w rękawie swoich patronów i języczek u wagi w politycznych rozgrywkach. Sam jednak pozostaje mieszczaninem i studentem, nie awansując nagle na drabinie społecznej. To kolejne rozwiązanie warte do wykorzystania w kampaniach Dziedzictwa Imperium. Ryx pozostaje ciągle na poziomie „klasy średniej”, zachowując swobodę kontaktów tak z półświatkiem jak i dworem.

Kolejne przygody głównego bohatera są niezwykle zróżnicowane, mimo że toczą się na ograniczonym terenie z niewielką w gruncie rzeczy liczbą postaci. Są pościgi, strzelaniny, negocjacje, wędrówki w dziczy, przesłuchania, bijatyki, intrygi, sekretne przejścia, pułapki, zasadzki i na tym nie koniec. Ta rozmaitość sprawia, że czytelnik się nie nudzi. Każdy Mistrz Gry powinien dążyć do zachowania podobnego urozmaicenia wyzwań. Choć wszystkie wyzwania w tej pozycji związane są z prowadzeniem śledztwa, każde jest inne.

W renesansowym Krakowie
Autor starannie odmalowuje obraz późnorenesansowego Krakowa. To potężne stołeczne miasto, podzielone na kilka mniejszych wspólnot, tak faktycznie (poza jego murami znajduje się między innymi Kazimierz), administracyjnie (Akademia ma własne prawa i sądy) czy w końcu ze względu na pozycję mieszkańców (Wawel jest niemalże oddzielnym miastem). Jest w nim mnóstwo życia i wiele udogodnień zapomnianych w późniejszych czasach, ale też bezprawie, samowola potężnego burmistrza Czeczotki i bandyckie podziemie. Kacper Ryx z konieczności poznaje miasto od podszewki, tak jego dobre jak i złe strony. Opis, który odnajdujemy w tej książce jest doskonałą inspiracją na sesje, zwłaszcza ze względu na jego historyczną dokładność.

Niezwykle ciekawa jest grupa postaci stanowiących „drużynę” Ryksa. W większości przygód towarzyszą mu przyjaciele Niziołek (oczywiście ogromny siłacz) oraz Sęp (który okazuje się szybko być nikim innym, jak znanym z lekcji języka polskiego poetą Mikołajem Sępem Szarzyńskim). Obydwaj okazują się zaskakująco kompetentni i przydatni. Grupa z czasem rośnie, a kolejni pomocnicy inwestygatora coraz bardziej przypominają postaci z sesji w Dziedzictwie Imperium.  Na tym poprzestanę, by nie zdradzać za wiele. Warto choćby dla tej ciekawej grupy zapoznać się z książką.

Autor z lubością wykorzystuje znane postaci, wkładając w ich usta teksty komponowanych przez nie w rzeczywistości wierszy, przemów czy książek ich autorstwa. To jedno z głównych źródeł humoru w książce, gdyż mnie znane, a bardziej frywolne utwory z epoki, dostarczają sporej uciechy. Częstym gościem w gospodzie „U Balcera” jest Jan Kochanowski, który sprowadza tam też starzejącego się Mikołaja Reja. W czasie śledztw Ryx poznaje też Jana Zamoyskiego, słynnego dworzanina Łukasza Górnickiego i wiele innych postaci ważnych dla okresu panowania Zygmunta Augusta. Również wrogowie inwestygatora, z burmistrzem Rozmusem Czeczotką (vel Erazmem Tłokińskim), są postaciami historycznymi. W książce znajdziemy też kilka postaci niezwykłych, które doskonale wpasowując się w fabułę, urozmaicają galerię bohaterów. Wśród tych ostatnich na wyróżnienie zasługują profesjonalny zabójca-albinos oraz niezwykły garbus, najważniejszy kontakt Ryksa z półświatkiem. Nawet całkowicie fikcyjni bohaterowie cytują przy tym wiersze i piosenki z epoki, wzbogacając obraz świata, w którym prędkie pióro może być równie ważne jak celny strzał a wiedza pokonuje często siłę i stal.

Detektyw musi oczywiście stykać się też ze światem zbrodni. Królestwo złodziei, prostytutek i kanciarzy w tej książce jest odmalowane po prostu świetnie. Nie ma tu, popularnej dla anglosaskiego fantasy, gildii przestępców. Półświatek książek o Ryksie, choć całkiem nieźle zorganizowany, bardziej przypomina ten z powieści Hugo czy poezji Villona. Ma swego władcę i rządzi się własnym prawami, nie przypomina jednak cechu a luźne zrzeszenie, trzymające się dzięki charyzmie i sile przywódcy. Nie należą do niego najgorsi zbrodniarze, a społeczne wyrzutki, drobni oszuści i złodzieje. Kanciarze, kieszonkowcy i żebracy są w gruncie rzeczy normalną częścią żyjącego miasta, jego jeszcze jednym poziomem. Mordy na zlecenie, zorganizowana prostytucja, zbrojne napady i gwałty to prowincja ludzi zamożnych lub bezwzględnych. Półświatek częściej jest więc niechętnym sojusznikiem niż wrogiem inwestygatora.

Dziedzictwo Ryxa
Pierwszy tom przygód detektywa Kacpra to przyjemna lektura i nawet lepszy materiał dla miłośników Dziedzictwa Imperium. O ile bowiem styl pisarski czy sama fabuła może czasami zawieść wymagającego czytelnika, dla miłośnika gier fabularnych to prawdziwa gratka. Konstrukcja książki stanowi gotową kampanię, z dobrze wyodrębnionymi przygodami. Przy minimalnym wysiłku można ją przenieść do dowolnego świata fantasy z niskim poziomem rozpowszechnienia magii. Świetna galeria postaci pierwszoplanowych i ciekawych BNów przyda się tak prowadzącym jak i Graczom. W końcu kompetentny opis renesansowego miasta, teorii medycznych, ówczesnych wizji historii i przyrody to skarbnica informacji pozwalających ubarwić sesje i ożywić świat na nich przedstawiony.

Na koniec warto wspomnieć, że żaden z bohaterów książki nie wisi w próżni. Ryx musi doglądać gospody, w której mieszka, opiekować się starzejącą się ciotką Balcerową, spotykać z przyszywaną rodziną. Trójka dzieci wychowawczyni inwestygatora oraz ojciec Roch i jego przyjaciele napędzają fabułę i pozwalają detektywowi zdobyć dodatkowe informacje czy zasoby. W mechanice naszego systemu Ryx korzystałby regularnie z Wpływu i Koligacji. Podobnie czynią inne postaci.

Reasumując, Kacper Ryx to świetna lektura dla miłośników Dziedzictwa Imperium. Główny bohater jest jakby żywcem wzięty z naszego systemu tworzenia postaci. Renesansowe miasto, w którym operuje, można z całym dobrodziejstwem inwentarza przenieść na Stworzenie. Podobnie zresztą jak niemal całą fabułę książki, będącą doskonałą inspiracją dla kolejnych sesji. Choć jako kryminał czy książka popularnonaukowa dzieło Wollnego może nie być idealne, należy do najlepszych pozycji dla miłośników gier fabularnych napisanych w Polsce. Po tej lekturze pomysłów na postaci i sesje z pewnością Wam nie zabraknie.
Spotkanie promocyjne z autorem


Tytuł: Kacper Ryx
Autor: Mariusz Wollny
Wydawca: 
Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: 2007/2012
Oprawa: miękka
Stron: 581

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz