Ostatnio opowiadałam o dwóch lajonickich władczyniach, Amandzie de Montauban i Cecylii de Avignonet et Segur. Oznacza to, że nadeszła pora, by porozmawiać o Rodzie, z którego pochodzą. Zacznę od historii, która nie jest co prawdą najnowsza, ale wiele wyjaśnia we współczesnej polityce Laion. Wydarzenia z ostatnich lat przedstawię przy okazji omawiania ich głównych bohaterów.
Początek dynastii książęcych jest owiany legendą. Nie będę
jej tutaj przedstawiała, ponieważ została spisana i opublikowana w Baśniach
Starego Imperium. Jeśli nie macie własnej kopii, możecie ją zakupić w formie
cyfrowej w naszym sklepie na DriveThruRPG (https://www.drivethrurpg.com/product/341926/Basnie-Rodow-1-Basnie-Starego-Imperium?src=hottest_filtered
) albo skontaktować się z nami, żebyśmy wysłali Wam kopię papierową. Tutaj
podam tylko skrót: zgodnie z legendą, 12 rodzin książęcych wywodziło się od
tyluż córek pierwszego króla, które poślubiły dwunastu lwich braci. Tak powstały dynastie panujące w
księstwach: Agenais, Avignionet, Castelasarin, Combrai, Fournier, Laine,
Laurgais, Lavelanete, Montauban, Montsegur, Perles i Viterbe. Skoro ich
władcy, księżniczki i książęta wywodzą się od jednego przodka, nie dziwi fakt,
że nierzadko tytułują się kuzynami. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że nawet
nie biorąc poprawki na niekoniecznie wiarygodną legendę, członkowie rodziny de Laion
często biorą śluby we własnym gronie, przez co faktycznie są ze sobą nawzajem
spokrewnieni.
Więzy rodzinne bynajmniej nigdy nie gwarantowały zgody ani
pokoju wśród Lajonitówn, Rodu znanego z intryg dworskich. Od zawsze dochodziło do
licznych skandali i niesnasek, które potrafiły prowadzić do konfliktów dyplomatycznych
i militarnych pomiędzy księstwami. To stawiało całą nację w słabej sytuacji
wobec innych rodów, zwłaszcza Biora, których umiejętność współpracy oraz
posłuszeństwo wobec przełożonych są legendarne. Aby sobie poradzić z tym
problemem, książęta postanowili stworzyć coś na kształt wspólnego rządu: Radę
Dwunastu Dworów. To tutaj skonfliktowane strony przedstawiały swoje racje a reprezentanci
dynastii książęcych wspólnie szukali rozwiązań. Dzięki temu udało się zapobiec
wielu wojnom.
System Rady dobrze się sprawdzał pozwalając każdemu księstwu
na autonomię, ale też jedność w kontaktach z zewnętrznymi zagrożeniami. Do czasu.
Choć zwykło się mówić, że Koniec Świata dotknął głównie
Biora i Gryfitów, to wpłynęły na różne sposoby na wszystkie Rody. Na wschód od
Gór Zmierzchu pozostały głównie lajonickie ziemie, ale nie były to wszystkie dawne
księstwa. Castelasarin, Fournier, Lavelanete, Montauban, Perles i Viterbe
zostały daleko na zachodzie znikając na zawsze. Agenais i Laurgais znalazły się
natomiast dokładnie na linii kataklizmu, przez co zostały zniszczone, ale część
ich ziem przetrwała. To tutaj przybyli uzbrojeni po zęby i zdeterminowani
żołnierze, którzy wojnę zwyciężyli, ale utracili wszystko, o co warto było
walczyć.
Gdy kaplaski imperator podarował zwycięskiej armii Gustava
Are niegdysiejsze lajonickie ziemie, doszło do buntu. Część szlachty próbowała
walczyć z tym dekretem i najeźdźcami. Nie miała jednak szans z liczniejszym i silniejszym
przeciwnikiem. Dlatego część laurgaiskich przywódców podpisała akt kapitulacji.
W zamian otrzymali obywatelstwo Ligi, ale w Laion zostali uznani za zdrajców. Dziś
część ich potomków żyje w rodzinnych stronach. Być może niektórzy są dumni ze
swojej pozycji w biorskim państwie, ale wielu knuje i spiskuje, by dokonać
zbrojnego przewrotu, który wyzwoliłby Laurgais spod okupacji oraz oczyścić honor
swoich rodzin.
Jednak przeważająca część dobrze urodzonych Lajonitów ze
zniszczonego księstwa nie pozostała na odebranych im ziemiach. Podążyli za
swoją księżniczką, która wyszła za mąż za księcia Louisa de Combrai. Tę
historię opisywała już w tomie Skryby Końca Świata, więc zainteresowanych
odsyłam do tego źródła.
Przedstawiona powyżej sytuacja, w której istniały zaledwie cztery
księstwa (Avignionet, Combrai, Laine, Montsegur), jest znana wszystkim, którzy zetknęli
się z poprzednią edycją naszej gry. Była ona pełną napięć i konfliktów, których
nie mogła rozwiązać nieistniejące już Rada Dworów. Każdy władca ciągnął w swoją
stronę i próbował coś na tym ugrać. Zygmunt de Montsegeur twierdził, że jako
potomek Trentona i, co dyskusyjne, posiadacz najsilniejszej armii w całym
Laion, powinien zostać królem Laion. Louis i Marie de Combrai byli natomiast
zdania, że ten wątpliwy moralnie bawidamek powinien zamilknąć i pozwolić im
przewodzić, ponieważ to oni pod swoimi rządami skupili największą część
ludności Rodu. A na dodatek w Radzie Dworów mieli by dwa głosy, za Combrai i
Laurgais. Vincent de Avignionet nie chciał, żeby zwracano mu głowę bzdurami, bo
musiał sobie radzić z poważniejszymi problemami, jakimi były goblińskie
najazdy. Natomiast matka i teoretycznie regentka Perles (które uległo
zniszczeniu, ale dzięki wsparciu rodziny miało zostać odbudowane na nowych
ziemiach) popierała we wszystkim swojego dobroczyńcę, Ethana Laine. Ten zaś był
tradycjonalistą, więc chciał (a może to jego matka chciała a on grzecznie się
zgadzał?), powrócić na tron imperatorski a zwierzchnictwo nad Laion pozostawić
odbudowanie Radzie Dworów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz