środa, 10 lutego 2021

Historia Laion

Ostatnio opowiadałam o dwóch lajonickich władczyniach, Amandzie de Montauban i Cecylii de Avignonet et Segur. Oznacza to, że nadeszła pora, by porozmawiać o Rodzie, z którego pochodzą. Zacznę od historii, która nie jest co prawdą najnowsza, ale wiele wyjaśnia we współczesnej polityce Laion. Wydarzenia z ostatnich lat przedstawię przy okazji omawiania ich głównych bohaterów.

Początek dynastii książęcych jest owiany legendą. Nie będę jej tutaj przedstawiała, ponieważ została spisana i opublikowana w Baśniach Starego Imperium. Jeśli nie macie własnej kopii, możecie ją zakupić w formie cyfrowej w naszym sklepie na DriveThruRPG (https://www.drivethrurpg.com/product/341926/Basnie-Rodow-1-Basnie-Starego-Imperium?src=hottest_filtered ) albo skontaktować się z nami, żebyśmy wysłali Wam kopię papierową. Tutaj podam tylko skrót: zgodnie z legendą, 12 rodzin książęcych wywodziło się od tyluż córek pierwszego króla, które poślubiły dwunastu lwich braci. Tak powstały dynastie panujące w księstwach: Agenais, Avignionet, Castelasarin, Combrai, Fournier, Laine, Laurgais, Lavelanete, Montauban, Montsegur, Perles i Viterbe. Skoro ich władcy, księżniczki i książęta wywodzą się od jednego przodka, nie dziwi fakt, że nierzadko tytułują się kuzynami. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że nawet nie biorąc poprawki na niekoniecznie wiarygodną legendę, członkowie rodziny de Laion często biorą śluby we własnym gronie, przez co faktycznie są ze sobą nawzajem spokrewnieni.

Więzy rodzinne bynajmniej nigdy nie gwarantowały zgody ani pokoju wśród Lajonitówn, Rodu znanego z intryg dworskich. Od zawsze dochodziło do licznych skandali i niesnasek, które potrafiły prowadzić do konfliktów dyplomatycznych i militarnych pomiędzy księstwami. To stawiało całą nację w słabej sytuacji wobec innych rodów, zwłaszcza Biora, których umiejętność współpracy oraz posłuszeństwo wobec przełożonych są legendarne. Aby sobie poradzić z tym problemem, książęta postanowili stworzyć coś na kształt wspólnego rządu: Radę Dwunastu Dworów. To tutaj skonfliktowane strony przedstawiały swoje racje a reprezentanci dynastii książęcych wspólnie szukali rozwiązań. Dzięki temu udało się zapobiec wielu wojnom.

System Rady dobrze się sprawdzał pozwalając każdemu księstwu na autonomię, ale też jedność w kontaktach z zewnętrznymi zagrożeniami. Do czasu.

Choć zwykło się mówić, że Koniec Świata dotknął głównie Biora i Gryfitów, to wpłynęły na różne sposoby na wszystkie Rody. Na wschód od Gór Zmierzchu pozostały głównie lajonickie ziemie, ale nie były to wszystkie dawne księstwa. Castelasarin, Fournier, Lavelanete, Montauban, Perles i Viterbe zostały daleko na zachodzie znikając na zawsze. Agenais i Laurgais znalazły się natomiast dokładnie na linii kataklizmu, przez co zostały zniszczone, ale część ich ziem przetrwała. To tutaj przybyli uzbrojeni po zęby i zdeterminowani żołnierze, którzy wojnę zwyciężyli, ale utracili wszystko, o co warto było walczyć.

Gdy kaplaski imperator podarował zwycięskiej armii Gustava Are niegdysiejsze lajonickie ziemie, doszło do buntu. Część szlachty próbowała walczyć z tym dekretem i najeźdźcami. Nie miała jednak szans z liczniejszym i silniejszym przeciwnikiem. Dlatego część laurgaiskich przywódców podpisała akt kapitulacji. W zamian otrzymali obywatelstwo Ligi, ale w Laion zostali uznani za zdrajców. Dziś część ich potomków żyje w rodzinnych stronach. Być może niektórzy są dumni ze swojej pozycji w biorskim państwie, ale wielu knuje i spiskuje, by dokonać zbrojnego przewrotu, który wyzwoliłby Laurgais spod okupacji oraz oczyścić honor swoich rodzin.

Jednak przeważająca część dobrze urodzonych Lajonitów ze zniszczonego księstwa nie pozostała na odebranych im ziemiach. Podążyli za swoją księżniczką, która wyszła za mąż za księcia Louisa de Combrai. Tę historię opisywała już w tomie Skryby Końca Świata, więc zainteresowanych odsyłam do tego źródła.

Przedstawiona powyżej sytuacja, w której istniały zaledwie cztery księstwa (Avignionet, Combrai, Laine, Montsegur), jest znana wszystkim, którzy zetknęli się z poprzednią edycją naszej gry. Była ona pełną napięć i konfliktów, których nie mogła rozwiązać nieistniejące już Rada Dworów. Każdy władca ciągnął w swoją stronę i próbował coś na tym ugrać. Zygmunt de Montsegeur twierdził, że jako potomek Trentona i, co dyskusyjne, posiadacz najsilniejszej armii w całym Laion, powinien zostać królem Laion. Louis i Marie de Combrai byli natomiast zdania, że ten wątpliwy moralnie bawidamek powinien zamilknąć i pozwolić im przewodzić, ponieważ to oni pod swoimi rządami skupili największą część ludności Rodu. A na dodatek w Radzie Dworów mieli by dwa głosy, za Combrai i Laurgais. Vincent de Avignionet nie chciał, żeby zwracano mu głowę bzdurami, bo musiał sobie radzić z poważniejszymi problemami, jakimi były goblińskie najazdy. Natomiast matka i teoretycznie regentka Perles (które uległo zniszczeniu, ale dzięki wsparciu rodziny miało zostać odbudowane na nowych ziemiach) popierała we wszystkim swojego dobroczyńcę, Ethana Laine. Ten zaś był tradycjonalistą, więc chciał (a może to jego matka chciała a on grzecznie się zgadzał?), powrócić na tron imperatorski a zwierzchnictwo nad Laion pozostawić odbudowanie Radzie Dworów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz