Miłość wśród Półelfów jest zjawiskiem co najmniej skomplikowanym.
Żyją wszak dłużej niż inni ludzie, co jak już wiecie ma wpływ na kształt ich
małżeństw i stosunków rodzinnych. Szlachta tego ludu nie stroni też od dworskich
intryg i romansów, nie ustępując na tym polu Lajonitom. W końcu Realmici znani
są z ulegania porywom serca, tak w wojnie jak i miłości. Sprawia to, że opisanie
ich stosunku do kochania jest co najmniej wymagające. Półelfy nie mają z tym
jednak wielkich trudności. Dla nich wszystko, co wskazane wyżej, łączy się
płynnie we właściwy wyłącznie dla nich sposób.
Różnica między Realmitami a pozostałymi Rodami na polu
amorów zaczyna się już na poziomie języka. W niższym elfim słowem na miłość jest
„oliae” i tak mówią o niej uczeni czy szlachta Laion, Regalii a nawet Biora. Lud
Monarchii też używa tego słowa, ale odnoszą je do stosunków z innymi Rodami. Dla
nich to romans czy wręcz flirt. Dla swoich związków używają innego słowa: „maiehe”,
dosłownie „bycie razem”. Oznacza to rodzaj związku, który według nich może
łączyć tylko dwójkę przedstawicieli ich nacji.
Na dworach Imperium Realmici pozostają zwykle na drugim
planie. Nie okazują buty godnej Biora ani charyzmatycznej fanfaronady typowej
dla Lajonitów. Pozostają zwykle w cieniu, korzystając ze swoich znajomości i
wpływów. Często stoją u boku prominentnych figur jako ich doradcy czy pracujący
dla nich zabójcy. Choć zwykle na dworze funkcjonuje ich frakcja, często jest
zupełnie niewidoczna, a swoją siłę okazuje dopiero, gdy interesy Rodu tego
wymagają. Wtedy jej najpotężniejszym orężem staje się romans. W każdym półelfim
stronnictwie jest przynajmniej jedna osoba przygotowana do uwiedzenia dowolnego
celu. Te osoby, określane wśród współrodowców dyskretnym mianem emisariuszy, potrafią
omotać niemal każdego.
Emisariuszem można zostać mając za sobą przynajmniej jeden
Rytuał Przejścia. Daje to każdej kobiecie czy mężczyźnie pełniącym tę funkcję przynajmniej
pół wieku doświadczenia w związkach i flirtach nad dowolnym celem swoich awansów.
Do tego zadania wybiera się też zwykle osoby, które nie noszą wyraziście elfich
cech. Gibkie czy obdarzone magicznym talentem niewiasty oraz mężczyźni
potrafiący w pojedynku przyzwać potęgę Gniewu stanowią o sile tej grupy.
Potrafią ukryć swoje pochodzenie a jednocześnie korzystają z mocy swej krwi i
dekad praktyki. Realmici potrafią przekuć zauroczenie w potężną broń. Mało kto może
się z nimi równać.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa, gdy w grę nie wchodzi polityka
ani inne Rody, Półelfy zachowują się zupełnie inaczej. Pozwalają sobie na
okazywanie emocji. Tak jak gdy walczą lub jeżdżą konno, są pełne pasji i
energii. Są też zaskakująco stałe w uczuciach. Żyje w nich dziedzictwo długowieczności,
a wraz z nim odmienna perspektywa czasu. Płynie on dla nich spokojniej, a
uczucia nie blakną łatwo. Realmicka średnia szlachta żeni się z miłości i utrzymuje
się w związkach długie lata. Rzadko zdarzają się im też, tak częste w Kaplas i
Laion, zdrady i „skoki w bok”. „Bycie razem” zaczyna się od pasji, ale opiera
na zaufaniu. Dopiero śmierć albo Rytuał Przejścia przerywają trwanie takich
związków, choć nie zawsze jest to prawdą. Amelia Cueoraela jest związana ze
swoim obecnym mężem już dobre sto lat i choć mieszkają teraz w różnych
częściach Imperium, nic nie wskazuje na to, by mieli się rozstać.
Czasami zdarza się, że pozostający w parze Realmici starzeją
się w różnym tempie. Choć gdy się poznali wydawali się być w podobnym wieku,
jedno z nich zaczyna więdnąć i zbliżać do śmierci. Chociaż dla partnera lub partnerki
to niezwykle trudne, porzucenie takiej osoby uważa się za niehonorowe. Skoro jednej
ze stron związku dane jest dłuższe życie, może poświęcić jego część dla gasnącego
partnera czy partnerki. To oznacza maiehe. Bycie razem, niezależnie od
wszystkiego.
Miłość z punktu widzenia Realmity jest sprawą niebanalną.
Szeregiem trudnych wyborów. Spotkaniem z potężnymi emocjami. Nie grą czy
obowiązkiem, a kwestią osobistej odpowiedzialności i szczerości względem samego
siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz