czwartek, 9 sierpnia 2012

Wojna z Elfami - faza III


Jednym z najważniejszych wydarzeń po Końcu Świata była wojna Imperium z elfim Cesarstwem. To trwające przeszło trzy lata zbrojne zmagania, w których brały udział wszystkie Rody. Przełomowy moment, w którym na nowo zaczęto definiować Imperium. Wtedy puste słowa zaczęły nabierać niezwykłej wagi i nieznanego wcześniej znaczenia. Stolica. Imperator, Ludzkość. Wielkimi literami pisze się jej właśnie od Wojny z Elfami. Chociaż w podręczniku zamieściliśmy masę informacji na jej temat, warto kilka rzeczy wyjaśnić. Po części dlatego, byście mogli wzbogacić swoje historie postaci o wydarzenia z tego okresu, albo nawet rozegrali kampanię w czasach, o których będzie tu mowa, a po części z myślą o nowej edycji Dziedzictwa Imperium.
Trzecia faza – niepełny odwrót
Elfy nie opuściły Imperium łatwo. Zanim podjęły decyzję o odwrocie musiało minąć kilka tygodni. Ostatecznie ich postępowanie było dla ludzi równie niezrozumiałe, co powód rozpoczęcia tej wojny. Elfie dowództwo podjęło bezprecedensową decyzję. Przy użyciu magii utworzyli wielką burzową chmurę, z której przemówił potężny głos. Ogłosił, że Jedyny uznaje Kaplas za Ostatni Bastion Ludzkości, pod opieką Cesarza. Legiony zaś odejdą i wrócą dopiero, gdy upadła rasa znajdzie się w niebezpieczeństwie. Wielu prostych ludzi wpadło w panikę. Taka manifestacja nadprzyrodzonej mocy wielu kojarzyła się z boską interwencją. Zwłaszcza, że ogromna większość świadków tego zjawiska nie rozumiała wypowiadanych przez chmurę słów. Ludzie uczeni pojęli jednak ten przekaz, po elfim akcencie rozpoznając jego polityczną naturę. Gdyby to nie było wystarczająco przekonywującym dowodem, wraz z wypowiadanymi słowami na tle ciemnego nieba pojawiały się, niby błyskawice, elfie runy powtarzające przemowę na piśmie. Poddani Cesarza okazali swoja pogardę względem Ludzkości.

Jeszcze tej samej nocy legiony ruszyły w długą drogę powrotną. Niewielu było świadomych tego, że około pięćdziesięciu Elfów zostało w Kaplas. Rozpoczęli oni przygotowania do utworzenia stałego cesarskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego oraz budowy świątyni Jedynego. Pozwolił na to Tobiasz Lleni, z nie do końca jasnych przyczyn. Różnie tłumaczy się też sam fakt odstąpienia potężnej armii spod Kaplas. Jedni, a zwykle są to Biora, mówią, że klęska w Bitwie Niedźwiedziego Mostu przejęła spiczastouchych strachem i uciekli nocą przy pierwszej okazji. Drudzy trzymają się tego, że legionom po roku w Imperium kończyła się aprowizacja, a zniszczenie Centcastel i wywiezienie ludności uniemożliwiło im budowę zaplecza na miejscu. Trzeci mówią, że była to w zasadzie wyprawa łupieżcza, więc gdy przestała przynosić zyski, agresorzy wrócili do domów. Czwarta wersja to pogląd, że Cesarstwo upewniło się po prostu, że ludzie nie stanowią zagrożenia. Gdy to stało się jasne, wycofało się. W końcu istnieje grupa, która głosi, że Elfy wycofały się, bo dostały to, po co przybyły. Trudno powiedzieć, co to mogło by być. Koncepcji jest wiele: niewolnicy, relikwie, wrogowie Cesarza. Nieliczni posuwają się nawet do twierdzenia, że Cesarstwo złamało wtedy niepokornego ducha Imperium, napełniając serca prostych ludzi strachem i nawet możnych bojaźnią. Imperium boi się Elfów i może o to właśnie im chodziło. Ludzie nie atakują granic spiczastouchych a Kaplas boi się sprzeciwić, ciągle nielicznym, prośbom-rozkazom Mirinowana.

Elfy wycofały się przez zabezpieczone wcześniej tereny na Pustkowia. Marsz był osłaniany przez, tym razem dobrze wykorzystany, realmicki zwiad. Dzięki temu udało się legionom uniknąć niebezpieczeństw. Były też przygotowane na niespodziankę, którą szykowali dla nich ludzie.

Bitwa Pola Łez
Wielu nie godziło się z nowym porządkiem rzeczy, który zapanował w Imperium po Wojnie Ostatecznej. Większość z nich, ludzie pochodzący z upadłych lub zniszczonych krain, źródła nieszczęść upatrywała w elfiej inwazji. Prym wiedli wśród nich członkowie lajonickich rodzin panujących, które straciły swe ziemie i Dwory w Końcu Świata. Najważniejszymi z nich byli Christon książę de Viterbe, Francois książę Castelasarin i Victor książę Perles. Nie akceptowali oni swoistego zawieszenia broni, które pozwoliło Elfom na wycofanie się z ziem ludzi. Uzyskali oni wsparcie oraz istotne informacje wywiadowcze od generała Gaetana Salvemini di Corazzi, szefa sztabu podczas obrony Kaplas. Książęta poprowadzili podległe im wojska oraz wsparcie ze strony innych Rodów (przede wszystkim Górali i Realmitów oraz korpusy pomocnicze z Avignionet i Combrai) przeciwko wycofującym się legionom.

Bitwa Pola Łez była ostatnim starciem w stylu dawnych wieków. Stoczona została w otwartym polu, na rubieżach Imperium. Konni rycerze odziani w zbroje prowadzili szarżę, wspierani przez lekką jazdę i osłaniani przez piechotę. Już w czasie Wojny Ostatecznej ten sposób prowadzenia wojny okazał się przestarzały a w starciach zbrojnych tryumfowała dobrze wyposażona ciężka piechota, jazdę mająca za wsparcie. Jednak młodzi dziedzice starożytnych linii woleli o tym zapomnieć. Wierzyli w dawno umarłe rycerskie ideały. Nie dopilnowali też efektu zaskoczenia. Zostali z dużym wyprzedzeniem zidentyfikowani przez zwiadowców legionów. Cesarskie wojska przyjęły obronną formację na wzgórzu, osłaniane z jednej strony przez niewielki, ale gęsty las, z drugiej zaś przez bagnisko.

Gdy ludzie dotarli na pozycję, elfi czarodzieje po raz kolejny wykorzystali swoją władzę nad środowiskiem. W sposób w Imperium niespotykany wykorzystali lekką mżawkę dla rozmiękczenia ziemi przed ciężką jazdą ludzi. Armia książąt liczyła, wedle zachowanych przekazów, mniej niż 20 tysięcy żołnierzy. Elfy bezlitośni skorzystały również z własnej przewagi liczebnej. Jak przed blisko dwustu laty, gdy w czasie Wojen Domowych cisowe łuki Księstwa Wzgórz powstrzymały inwazję Biora, tysiące elfich strzał spadły na brnącą w błocie jazdę. Kolejne salwy zabijały rumaki, przebijały pancerze, zamieniały czoło szarży w krwawą miazgę, stanowiącą niemożliwą do przebrnięcia przez resztę armii ścianę stali, połamanych kości i poszarpanego mięsa. Resztki kawalerii, które dotarły wreszcie do szeregów legionistów, zostały zmasakrowane przez piechotę Cesarstwa wspieraną przez realmicką jazdę. Zginęły setki ludzi, w tym książę Victor de Perles. Francois de Castelasarin odniósł ranę, która sprawiła, że nigdy nie doczekał się potomstwa. Polegli przedstawiciele dziesiątek możnych rodzin Imperium. Christon de Viterbe poprzysiągł ich pomścić i resztę swego życia poświęcił temu jednemu celowi. Wśród zabitych znalazł się generał Maksymilian le Fay, który wcześniej przez osiem miesięcy bronił Amourville przed Biora. Głośny oponent planu książąt wypowiedział ponoć zdanie „To bitwa bez przyszłości i bez perspektyw”, które później Nicolas le Fay odniósł do wojny jako takiej. Generał padł z bronią w ręku, do końca wykonując rozkazy rodziny de Laion.

Ostatnia bitwa między ludźmi a Elfami przyniosła druzgoczącą klęskę sił Imperium. Dla Lajonitów była ona tak dotkliwa, że w pamięci tego Rodu przykryła zarówno Bitwę Niedźwiedziego Mostu jak i udane potyczki początku inwazji. Co gorsza, zwróciła też uwagę wroga na dotąd bezpieczne Avignionet. Dla Cesarstwa stała się zaś symbolem zwycięstwa nad upadłą rasą. Powodem do dumy i uzasadnieniem dla dalszej obecności jego sił w tym regionie Stworzenia. Dla znawców strategii to synonim klęski zrodzonej ze zbytniej pewności siebie. Dla wielu rodzin Imperium pozostała w końcu miejscem śmierci całego pokolenia. Morze łez wylano za tymi, którzy w niej polegli.

Kalekie zwycięstwo czyli bilans wojny

Straty w wyniku wojny (ludność przed Wojną Ostateczną/obecnie)


Najważniejszym skutkiem ataku Cesarstwa na Imperium było zakończenie Wojny Ostatecznej. Choć w pierwszej chwili niechętnie i niepewnie, z pewnością bez przekonania, Rody wspólnie wyparły wroga z ziem człowieka. Poniosły przy tym olbrzymie straty, ale i przeciwnik był niezwykle groźny. Znany nam system sojuszy i względny spokój to efekt tamtego burzliwego okresu. Władcy krain odczuli boleśnie potęgę wschodniego sąsiada i zgodzili się na współpracę w obliczu takiego zagrożenia. Wszystkie ustępstwa, porozumienia i układy swój początek biorą w strachu przed powrotem Elfów.

Imperium podnosiło się z katastrofy, jaką była elfia inwazja przez ostatnią dekadę. Najgorsze było załamanie demograficzne. Straty w siłach zbrojnych były ogromne, ale nie one zdecydowały o dalszych losach Imperium. Szacuje się, że wojska Rodów w walkach z Elfami straciły mniej niż 50 tysięcy ludzi, z czego trzecią część w Bitwie Pola Łez. Rozmiar tej klęski obrazuje fakt, że połowę wszystkich strat w wojskach Rodów poniesiono w czasie blisko rocznego oblężenia Kaplas i w Bitwie Niedźwiedziego Mostu. We wszystkich innych bitwach, potyczkach i zbrojnych starciach całego, półtorarocznego konfliktu, poległo mniej ludzi niż na Polu Łez. Setki kalek i rannych sprawiły, że księstwa Laion dotąd nie odzyskały zdolności mobilizacyjnych z tamtych czasów.

Bez porównania gorsze efekty miały jednak straty w ludności cywilnej. W przeciągu całej inwazji Cesarstwo mogło wywieźć z Imperium nawet ćwierć miliona ludzi. Nie istnieją żadne dokładne dane na ten temat, zwłaszcza, że łowcy niewolników szaleli po ziemiach człowieka przez następna dekadę. Są nawet tacy, którzy mówią, że gdyby wojny z Cesarstwem nie było, żyło by w Imperium teraz dwakroć więcej ludzi. Całkowicie spustoszona została bogata kraina Centcastel. Na wschodzie Laine, w dawnym hrabstwie Beauclaire, długo po prostu nie było nic poza la Roche. Wszystkie osady, łącznie z niewielką stolicą prowincji, zostały zniszczone. Dopiero niedawno odbudowano część wiosek. Natychmiast po zakończeniu działań wojennych łowcy niewolników rzucili się na Avignionet i południe Montsegur. Kryzys nie ominął żadnego z zakątków Laion. Nawet najlepiej sobie radzące księstwo Combrai, w którym mieszka dziś blisko 70 tysięcy ludzi, straciło względem stanu sprzed Wojny Ostatecznej trzecią część populacji. Podobnie sprawa ma się w Avignionet. Laine i Montsegur są o połowę mniej ludne. Tylko Biora wyszli obronną ręką z całej tej zawieruchy, zachowując do dziś najsilniejszą i najliczniejszą armię Imperium oraz panując w najludniejszym państwie ziem ludzi.

Nie tylko Ludzkość poniosła koszty wojny. Cesarstwo straciło prawie 20 tysięcy żołnierzy, z czego połowę stanowiły Elfy. To najwyższe, tak procentowo jak i w liczbie przedstawicieli rasy rządzącej, straty, jakie zdarzyło się mu ponieść w pojedynczej kampanii od 200 lat. Jeżeli było to zwycięstwo, to drogo okupione. Jeżeli porażka, to największa od czasu pierwszej wojny z Goiraxem Terasem. Po tym konflikcie koncepcja szybkiego aneksu resztek Imperium okazała się bezsensowną mrzonką. Jedyny znaczący sukces kampanii, Bitwa Pola Łez, nie zdołał zamaskować rozmiaru niepowodzenia. Niekończące się, choć słabsze w ostatnich latach, rajdy łowców niewolników mają zapewne pokryć koszty inwazji na Imperium. Jeśli tak, to w ciągu już prawie pełnego elfiego Cyklu, wojna ta się ciągle nie zwróciła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz