(Do ilustracji tekstu
wykorzystano oprócz naszych zdjęć również kilka przedstawiających nas i naszą
salę wygrzebanych w Internecie. Nie mamy zamiaru naruszać praw autorskich do
nich. Skoro i tak przedstawiają nas i naszą pracę a nikt nas o publikację nie
pytał, nie widzimy powodu, by się przesadnie trudzić. Kogo mogliśmy,
zapytaliśmy. Pozostawiamy też informacje o autorach, gdzie się znalazły.)
Mała Ava, dobra Ava
Tegoroczna Avangarda była relatywnie mała. Przybyło na nią około 1200
osób, co w zestawieniu z krótszą i nastawioną
tylko na granie ZjAvą (około 700 uczestników), jest wynikiem co najmniej średnim.
Dziwi to zwłaszcza, że całość odbyła się w świetnej lokalizacji (kampus główny
SGGW, nowoczesny budynek, 15 minut spacerkiem od Metra). Pod względem
infrastruktury i organizacji był to chyba najlepszy konwent, na którym byliśmy
w tym roku (tu wielkie ukłony dla stowarzyszenia Awangarda a szczególnie dla
MaWro, którego inne miasta powinny za ciężkie pieniądze najmować do
organizowania imprez fantastycznych). Dobry i bogaty program nie przyciągnął
tłumów. Być może czasy się zmieniły i konwenty na przełomie lipca i sierpnia
(jak Zamczysko przed dwu laty) skazane są na niską frekwencję? Na korytarzach
wiało niestety pustką.
Sala przed naszym udekorowaniem |
Dziedzictwo rządzi
Inaczej było na szczęście w sali Dziedzictwa Imperium. Tu działo się coś cały czas. Zaczęliśmy od prelekcji i sesji w czwartek i,
poza godzinami zamknięcia budynku, nie przerywaliśmy aż do niedzielnego
popołudnia. Były stoły do grania, broń na warsztaty, rekwizyty na LARPy. Na
prawie cztery dni pomieszczenie 3/83 A przeniosło się do Imperium. Na ścianach
wisiały obrazy i flagi, miecze, zbroje i halabardy zdobiły wnętrze. Tu
podwiesiliśmy skórę kozy, tam koc z wełny wielbłąda (na północy Stworzenia
rzecz niezwykle egzotyczna!). Jedyny problem był z kafelkami, których nic nie chciało się trzymać
(a już zwłaszcza cięższe materie), ale przewalczyliśmy i to. W nocy, przy
przyćmionym świetle i zapalonych świecach, czuło się klimat Renesansu.
W czasie prelekcji o potworach |
W trakcie Wiecu |
Niemal wszystkie atrakcje się odbyły, a jeśli coś padało
(jak ostatni LARP z powodu niskiej frekwencji), natychmiast na to miejsce wskakiwały
sesje. Ani chwili przerwy. Na nasze atrakcje przybyła masa ludzi. Choć żadna
pojedyncza nie zgromadziła chyba więcej niż 30 osób, w skali konwentu był to i
tak niezły wynik. Cały czas w sali było kilkanaście osób, czy to rozgrywających
nowe przygody w świecie Dziedzictwa Imperium,
czy uczestniczących w innych punktach programu. Postawiliśmy na interakcję:
można było u nas stworzyć własną broń LARPową, walczyć nią, porozmawiać o
potworach czy wziąć udział w konkursie wiedzy o naszym świecie. Ten okazał się
sporym sukcesem i cieszył niemałym zainteresowaniem również osób z małym
doświadczeniem w graniu z nami. Rzecz do powtórzenia.
Mamy nowego
Imperatora!
Tron na początku Wiecu... |
...i pod koniec. |
Wiec Imperialny
zgodnie z planem przebił inne atrakcje. Był jednym z tych punktów programu,
które przyciągnęły do nas najwięcej ludzi. Większość uczestników zachwycała
kreacjami. Były intrygi, spiski, koronacje, protesty i zamachy. Wszystko, co na
dobrym LARPie odbyć się powinno. Więcej o fabule i skutkach Wiecu już wkrótce. By
rzecz przedstawić w telegraficznym skrócie, Ethan Laine został Imperatorem przy
zadziwiającym poparciu ze strony własnych konkurentów (familia Lleni głosowała
za jego wyniesieniem), oraz zaskakującej i lekceważącej dla diademu postawie
Gustawa Are. Grupa dyplomatów zgłosiła protest wobec obecności władców na
Wiecu, a wielu wraz z Głównodowodzącym Ligi Północnej demonstracyjnie opuściło
salę obrad, nie czekając nawet na koronację. Dla Imperium nadeszły ciekawe
czasy.
Wiec Imperialny trafił też na ekrany telewizorów dzięki ekipie Polsatu!
To nasze. W czasie Wiecu broń musiała opuścić salę... tak na wszelki wypadek |
Sukces czy porażka?
Avangarda 8, mimo klimatu właściwego dla scenerii horroru
(sterylne, ciemne, puste korytarze, co jakiś czas rozświetlane nagle blaskiem
czerwonego miecza świetlnego), była przyjemnym konwentem. Dla nas zaś bardzo
udanym. Udało się zrealizować niemal 100 godzin programu (stąd tytuł posta), przeprowadziliśmy
dziesiątki godzin sesji, zyskaliśmy masę świetnych, nowych Graczy. Udały się
prelekcje i warsztaty, konkurs wypadł zaskakująco fajnie. Wiec otworzył nowy rozdział w historii Dziedzictwa Imperium. No i sprzedaliśmy kilka podręczników ;)
Dziękujemy wszystkim, bez których ten sukces nie mógłby być
możliwy. Po pierwsze obsłudze Avangardy a zwłaszcza niezastąpionemu MaWro (trzymamy
kciuki za udany zasłużony urlop ;) ). Nie mieliśmy na co narzekać w zasadzie
przez cały konwent. Drobne opóźnienia były nadrabiane momentalnie. Jak na dużą
imprezę w Polsce, pierwsza klasa. Po drugie ja osobiście dziękuje naszej
ekipie: Jankowi za doskonałe warsztaty LARPowe i świetnie przygotowane gry; Piotrkowi
za obsługę techniczną, samodzielne warsztaty z włócznią i poprowadzenie
konkursu; Rafałowi za sesje i ciężką pracę; Hubertowi za pomoc w każdym
przedsięwzięciu; Maćkowi za podjęcie trudu poprowadzenia pierwszy raz na
konwencie. Byliście świetni. Wielkie podziękowania należą się też naszym
przyjaciołom, znajomym i sympatykom, tak z naszej „Grupy inicjatywnej” jak i
spoza niej. Diana. Wera, Ola, Jurek i Michał byli stałymi gośćmi w naszej sali
i wiele razy nam pomogli. Pojawiło się też mnóstwo znajomych, tak z innych
konwentów jak i spoza nich (szczególnie doceniam tych, którzy odwiedzili nas,
chociaż sami Dziedzictwa Imperium
unikają ;) ). Dzięki też wszystkim, którzy dotarli specjalnie na Wiec Imperialny (zwłaszcza dla
Regentki). Bez Was z pewnością by się nie udał.
MaWro czyni konwent lepszym ;) |
Na koniec, ale szczególnie mocno, dziękuję wszystkim konwentowiczom,
którzy odwiedzili nasze atrakcje. Byliśmy mile zaskoczeni tak liczbą
zainteresowanych jak i licznymi powrotami. Niektórzy zaczęli zabawę z nami w
czwartek i zostali do niedzieli (lub przynajmniej sobotniego popołudnia). Dziękujemy
Wam. To właśnie o to chodzi w atrakcjach Dziedzictwa
Imperium: by każdy, kto nas odwiedzi, chciał zostać z nami (i naszą grą) na
dłużej.
W serii wtorkowych raportów najpierw ukażą się wkrótce informacje
o Wiecu Imperialnym a następnie nasze
plany na najbliższy rok.
Odnośnie zdjęć - zabrzmiało to nieco dziwnie - dla Was to jest chyba promocja, jeżeli są publikowane...
OdpowiedzUsuńBez podpisów/informacji/komentarza - marna promocja niestety. Informacja służyła polubownemu rozwiązaniu wszelkich kwestii związanych z prawami autorskimi i prawami do wizerunku. Jedne i drugie są radośnie naruszane w polskim internecie przy każdej okazji, więc wolimy się zabezpieczyć.
OdpowiedzUsuńNa Polterze podpisy są. Ściągnąłeś stamtąd zdjęcia, gdy były jeszcze, że tak powiem, w edycji, nie były oficjalnie opublikowane.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem, że jeszcze nie wolno ich oglądać ;) Opublikowane poniekąd były...
OdpowiedzUsuńOk, ale do rzeczy: czy chcesz, żebyśmy usunęli zdjęcia polterowe? Problemu nie ma, bo mamy zapas. Bo inaczej nie wiem, o co chodzi.
Były widoczne, bo niestety taki system...
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi absolutnie o usunięcie zdjęć. Po prostu ten wstęp dziwnie jak dla mnie zabrzmiał ("bierzemy foty bez pytania, bo nas się nie pytali, czy chcemy być fotografowani").
Nie tak napisaliśmy. Tam, gdzie było jasne z kim się kontaktować, wysłaliśmy zapytanie. W całej wypowiedzi o zdjęciach idzie o kwestie prawne. Wedle polskich przepisów zdjęć portretowych oraz zdjęć zbiorowych, na których znajdują się osoby, które zastrzegły swój wizerunek (a mamy takich) NIE WOLNO publikować bez ich wyraźnej (nie dorozumianej) zgody. Skoro dla konwentów zawiesza się te zasady, luźniej można równocześnie podejść do prawa autorskiego do tych zdjęć. To deklarujemy. Można się nie zgodzić - wtedy usuniemy zdjęcia. Traktujemy to poważnie.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciała bym się dowiedzieć czy są dostępne wszystkie zdjęcia z tego LARPa? Jeżeli tak to proszę o kontak/link do zdjęć.
OdpowiedzUsuńWe wtorek opublikujemy notkę-sprawozdanie ze zdjęciami z Wiecu.
OdpowiedzUsuń