wtorek, 23 lipca 2013

Noblesse Oblige

W Dziedzictwie Imperium wiele miejsca poświęcamy szlachcie. Chociaż tylko część postaci zaczyna grę w tym stanie, dla większości nobilitacja, czy to przez wpisanie na listę bjorskich obywateli czy pasowanie przez lajonickiego księcia, jest celem, spełnieniem marzeń i potencjalnie największą nagrodą, jaka czeka ich  w życiu. Daje ona rzadkie i pożądane poczucie bezpieczeństwa. Przynależność do szlachty wyjmuje spod jurysdykcji brutalnych sądów plebejskich i wszechwładzy lokalnych władyków. Daje za to szanse na przywileje, nadania i urzędy. Zabezpiecza przyszłość rodziny na długie pokolenia.

Wbrew wyobrażeniom wielu młodych i ambitnych plebejuszy, szlachectwo to nie tylko przyjemności. Sytuacji dobrze urodzonych w Imperium daleko od beztroski. Surowce są ograniczone, stanowisk przynoszących  dochody jest niewiele a starożytne waśnie grożą zniszczeniem nawet najbardziej szacownych linii. Bankructwo czy zrąbanie jego drzewa genealogicznego to jednak nie najgorsze, co może spotkać szlachcica. Istnieje jeszcze jedno, dużo większe zagrożenie: groźba utraty twarzy.

Ci, którzy nie są wysokiego urodzenia, często nie rozumieją powagi takiej sytuacji. Bagatelizują ją i nie przywiązują do niej wielkiej wagi. Sprawa jest jednak śmiertelnie poważna. Od szlachetnie urodzonego, który stracił twarz, odwracają się przyjaciele i rodzina. Nawet jeśli utrzyma majątek, z pewnością zostanie odarty z tytułów i urzędów. Bez kontaktów i wsparcia bliskich prędko straci wszystko, co mu jeszcze zostało.  By zachować twarz szlachta jest gotowa zrobić wiele. Najgorsze jest to, że utracić ją można niezwykle łatwo, naruszając niezwykle wymagające normy społeczne, właściwe dla tego stanu. O nich właśnie dziś pomówimy. Pamiętajcie: poprzeczka postawiona jest wysoko. Jeżeli chcecie życia szlachty, musicie się z tym liczyć.

Oto podstawowe zasady, obowiązujące wszystkie Rody Imperium.

Nobile verbum

Słowo szlachcica jest święte. Jeżeli coś przyrzeknie, jest to wyryte w kamieniu. Jeśli do czegoś się zobowiąże, należy uważać, ze zostało to już zrobione. Tylko śmierć może stanowić jakieś usprawiedliwienie porażki. Nawet ona nie wszystkich powstrzymuje.

Ta rycerska zasada zrodziła się w dawnych czasach, ale jest ciągle żywa w dzisiejszym Imperium. Na niej opierają się system prawny i administracja wszystkich krain świata ludzi. Szlacheckie słowo jest najsilniejszym środkiem dowodowym przed każdym sądem. Wystarczy by posłać plebejusza do lochu a czasem i na stryczek. Dzięki niemu władcy mogą ufać raportom swoich urzędników a dowódcy mieć pewność, że ich oficerowie wykonają rozkazy. Istnienie Rodów w dużym stopniu opiera się o dane słowo, w dodatku podtrzymywane przez kolejne pokolenia. Znacząca część ekonomii Imperium opiera się o obietnice i zaufanie. Na słowie szlacheckiego kontrahenta można zawsze polegać.

Pod warunkiem, że przysięga innemu szlachcicowi.

Oczywiście nie każdy jest równie wierny swoim obietnicom. Za najbardziej słownych uchodzą Biora, ludzie z Księstwa Wzgórz i Górskich Klanów. Lajonici i Kaplasczycy starają się zaś po prostu nigdy wprost nie przyrzekać niczego. Realmici i Regalici cenią przede wszystkim słowo dane innym członkom własnego Rodu, uznając je za usprawiedliwienie dla naginania ogólnej zasady. Nawet oni jednak raczej przemilczą jakieś istotne fakty czy okoliczności niż wprost złamią dane słowo.
Nie ma usprawiedliwienia dla tych, którzy naruszają zasadę słowa szlacheckiego. Podważają oni bowiem wiarygodność wszystkich członków stanu. Oczywiście jeżeli oszukanym będzie plebejusz, sprawa jest małej wagi, zwykle do pominięcia. Jeżeli jednak ktoś zachowa się tak wobec innego szlachcica, powinien się spodziewać najwyższego wymiaru kary, zwykle w formie pojedynku z najlepszym okolicznym szermierzem. System społeczny Imperium działać będzie tak długo, póki wysoko urodzeni będą dotrzymywać danego słowa.

Gościnność

Szlachcic przyjmuje dobrze urodzonych gości pod swój dach i tak długo, jak pod nim pozostają, mogą oni czuć się bezpieczni. Wszelkie ich potrzeby będą zaspokajane, choć oni okryliby się hańbą wykraczając ze swoimi żądaniami ponad możliwości gospodarza. W progach domu szlachcica gość jest osobą świętą i nietykalną, o ile jest proszony. Nawet obcy będzie jednak traktowany z szacunkiem tak długo, jak zachowuje się zgodnie z zasadami etykiety.

Polityka prowincji a nawet całych krain ma miejsce w ramach skomplikowanego systemu wizyt i rewizyt. Szlachta zaprasza krewnych, znajomych i potencjalnych sojuszników oraz przyjmuje zaproszenia. Każdy Ród ma w tej kwestii własne zasady. Większość niechętnie przyjmuje członków innych nacji. Lajonici są nieufni nawet wobec gości z ościennych księstw. Dotyczy to oczywiście tylko przypadkowych podróżnych, którzy proszą o przyjęcie pod szlacheckim dachem, powołując się na swoje wysokie urodzenie. Nie zawsze da się odróżnić potomka rycerzy od przybłędy o gładkim języku. Zaproszenie zmienia sytuację diametralnie.

Proszony gość jest traktowany z szacunkiem, jak największy skarb gospodarzy. Nie musi martwić się o nic. Oczywiście sam powinien miarkować swoje prośby i żądania, jednak w granicach rozsądku dostanie wszystko, czego sobie zażyczy. Raz przyjętego gościa nie wypada też wyprosić. Może więc całymi miesiącami żyć na koszt gospodarzy. Są jednak pewne ograniczenia. Pierwszym z nich jest zasada wzajemności. Gość musi być gotów na to, że sam kiedyś będzie gospodarzem, a wtedy straci twarz, jeśli nie zaoferuje rewizytującym go przynajmniej porównywalnej troski, co oni obecnie. Oczywiście czasami może też odwdzięczyć się w inny sposób. Tak tworzą się relacje klienteli. Często domownikami u bogatych patronów są szermierze, artyści czy uczeni, gotowi odwdzięczyć się za gościnę swoją biegłością, skoro nie mają własnych majątków. Drugim ograniczeniem zasady gościnności jest złamanie reguł przez gościa. Oczywiście nie mowa tu o drobnym naruszeniu etykiety. Poważna obraza gospodarza, naruszenie miru domowego, w tym atak na innego gościa, czy gwałt na służbie to już okoliczności usprawiedliwiające odwołanie gościnny a wręcz wymuszające wyproszenie występnego odwiedzającego.

Kto nie dochowuje zasady gościnności szybko traci przyjaciół i zaufanie członków stanu. Staje się odrzuconym odludkiem. Szlachta nie może istnieć bez osobistych związków i kontaktów. Pozycja i reputacja takiej osoby spadają więc gwałtownie. Po takiej utracie twarzy trudno się odkupić, bowiem nikt nie będzie chciał przyjąć zaproszenia od złego gospodarza.

Życie zgodne ze stanem

Jak Cię widzą, tak Cię piszą. Szlachcic musi wyglądać na członka swojego stanu. Ma obowiązek zadbać o odpowiednie stroje i ozdoby dla siebie i najbliższej rodziny. Jeżeli ktoś zarzuci mu skąpstwo, jego sława straszliwie na tym ucierpi. Musi więc wydawać pieniądze w ten sposób, aby sprostać szlacheckim standardom. Czyli tak, jakby miał ich dość, by nie musieć o nich rozmawiać.

Szlachta nie martwi się o pieniądze. To stwierdzenie po Końcu Świata jest oczywiście fałszywe.  Źródeł dochodu jest mało, państwa się skurczyły, odsetek szlachetnie urodzonych, którym łatwiej było przetrwać złe czasy, zwiększył się. Trwa walka o przetrwanie, która obejmuje też zubożałą szlachtę. Nie zmienia to faktu, że pochodzenie z dobrego domu zobowiązuje by odpowiednio się prezentować. Wymóg dokonywania odpowiednich wydatków zbytkownych jest tak dotkliwy, że niektórzy, zwłaszcza Biora, rezygnują z przywilejów by zająć się dochodowym rzemiosłem i nie martwić się kosztami życia swego dawnego stanu.

Szlachcic nie musi zawsze chodzić w jedwabiach i popijać ze srebrnego kielicha. Jeśli jednak występuje oficjalnie, jako urzędnik, pan na majątku czy gospodarz, musi pokazać się w dobrym stroju, najlepiej z odpowiednią biżuterią (sygnetami, pierścieniami i klejnotami), w otoczeniu służby i krewnych. Musi zadbać o odpowiednią oprawę swojej osoby: dobrego rumaka, właściwie przybrany dom czy salę, w której ma się pojawić. Osoba dobrze urodzona musi być gotowa na pewną rozrzutność i przygotowana na to, że nie zapłaci najniższej ceny za potrzebne przedmioty. Szlachta się nie targuje.

Od tej reguły nie ma odstępstw. Oczywiście, są dziś zubożali członkowie stanu, których nie stać na życie na odpowiednim poziomie. Tych albo przygarnia rodzina lub przyjaciele, albo też uprzejmie się ich ignoruje. Ekscentrycy nie dbający o wymogi etykiety są czym prędzej izolowani. Solidarność szlachecka zobowiązuje do dbania o to, by nikt nie dostrzegł takich członków stanu. W końcu jeżeli plebejusze dojdą do wniosku, że niczym zewnętrznie nie różnią się od lepiej urodzonych, w ich głowach mogą pojawić się dziwne pomysły, Mogą na przykład wpaść na szaloną myśl, że w gruncie rzeczy nie różnią się od szlachty tak bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz